Coraz częściej w dużych sklepach musimy uważać, żeby nie uderzyć głową o plansze z wypisanymi promocjami, które aby zwrócić naszą uwagę spuszczane są na wysokość wzroku. (fot: Seeb)
Tak się składa, że najbliższa niedziela będzie handlową. Co to oznacza? Oblężone sklepy i całkiem spory utarg dla ich właścicieli.
- To ostatnia niedziela przed świętami – mówi pan Tomasz właściciel małego sklepiku – w takie dni zawsze jest spory ruch, bo ciągle jakiejś gospodyni przypomina się, że czegoś zapomniała.
Największe oblężenie przeżywają jednak opolskie hipermarkety, które kuszą klientów promocjami. Warto wspomnieć, ze dla wielkich sieciowych sklepów okres przedświąteczny zaczyna się tuż po Wszystkich Świętych. Wówczas hipermarkety prowadzą agresywną kampanie reklamową, by przyciągnąć do siebie klientelę. W niektórych, wręcz można zahaczyć głową o wiszące na wysokości wzroku tabliczki z wielkim napisem PROMOCJA. Jakby się uważnie przyjrzeć, to zauważymy, że w tym okresie objęta promocją jest 1/3 asortymentu.
Nierzadko się zdarza, że owa promocja to tylko wabik, który ma zainteresować potencjalnego nabywcę. A ten patrząc na przekreślone 3,99 na 1,99 ładuje produkt do koszyka, nie zastanawiając się, czy faktycznie sklep zafundował nam promocję, czy tylko żeruje na naszym pośpiechu i naiwności. Są też i tacy, którzy albo ceny windują, bo wiadomo nikt z nas nie ma zbyt wiele czasu na zakupy, więc sięgamy po to co jest. Okazuje się, że w przeciągu tygodnia drożeje wszystko od cukru po owoce.
Ponadto wielkie hipermarkety liczą na ilość… oferując nam na przykład cztery masła w cenie trzech, czy dodając do każdych dwóch proszków do pieczenia, kolejne tyle gratis. Trzeba uważać co jest w „promocji”. Często owoce, czy warzywa objęte niższą, okazyjną cenną są gorszej jakości. Zwróćmy również uwagę na datę przydatności, bo potem może nas czekać niemiła niespodzianka.
W okresie gorączki zakupów nie trudno dać się nabrać, lepiej zachować zdrowy rozsądek i czasem zastanowić się czy nie kupujemy czasem kota w worku.
rep: JJ
Doliwa: Napisał postów [2], status [żółtodziób]
mentos zaj...... gość z Ciebie;-) Na pohybel wszystkim z DFK (od Deutsche Fane Club).Ale w jednym sie pomyliłeś, nie jeżdżą starym kadetem,tylko jadą do RAJCHU żeby tam podcierać stare nazistowskie dupska z hitlerowskiej kupy.Potem przyjeżdżają tu kupują Golfa, tudzież BMW, by odstawiać "szpan". No i na opłaty "ni ma kasy" więc trzeba wracać:-)