Niewiele brakowało a starcie z aktualnym liderem PLH zespół Orlika rozstrzygnął na swoją korzyść w regulaminowym czasie gry.
Piątkowa rywalizacja w Toropolu przyniosła mnóstwo emocji i cztery bramki w regulaminowym czasie gry. Trzeba też podkreślić, że tylu par oczu wyczekujących krążka „w sieci” na lodowisku przy ulicy Barlickiego w tym sezonie PLH jeszcze nie odnotowano. Frekwencja podczas starcia Orlik – GKS przekroczyła pół tysiąca osób a gorący doping apogeum osiągnął właśnie w finalnym konkursie rzutów karnych.
Najpierw jednak obie ekipy stoczyły zacięty bój przez równą godzinę. Pierwszy na prowadzenie wyszedł GKS. W 7. minucie Jarosław Rzeszutko nieznacznie zmienił tor lotu krążka po strzale Czecha Jakuba Ferenca ale wystarczyło to aby zaskoczyć Johna Murraya. 3 minuty później było już 1:1 po akcji Josepha Harcharika, którego świetnie obsłużył podaniem Vladimir Nikirofov. Kolejne trafienia padały już w drugiej tercji. W 39. minucie to gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Jewhena Łymanskiego i Branislava Fabrego. Ukrainiec w tej sytuacji wystąpił jako dogrywający a Słowak cieszył się z czwartego gola w czwartym spotkaniu jakie rozegrał w barwach Orlika.
Kiedy wydawało się, że sensacyjna porażka lidera PLH w Opolu stanie się faktem po 60 minutach gry goście poderwali się do ataku w ostatniej tercji. W 47. minucie Michał Kotlorz wypatrzył na dogodnej pozycji Jozefa Vitka i podaniem na kilkanaście metrów otworzył mu drogę do sytuacji sam na sam z Murray'em. Jęk zawodu na trybunach najlepiej skwitował finał tego pojedynku, bo Czech zdołał umieścić krążek w bramce i wyrównał stan gry na 2:2. Trzeba przy tej sytuacji oddać, że zarówno w końcówce meczu jak i 5 minutowej dogrywce golkiper Orlika był ostoją swojego zespołu.
Prawdziwy show i popis swoich umiejętności Amerykanin dał jednak dopiero w konkursie rzutów karnych. W nim stawał na przeszkodzie do trafienia kolejno: strzelcowi pierwszego gola Rzeszutce, Bartłomiejowi Pociesze i Jurijowi Kuzinowi. Z pokonaniem bramkarza gości w pierwszej serii nie miał Nikiforov co jak się ostatecznie okazało, wystarczyło na sprawienie kolejnej ligowej niespodzianki i odprawienie z Opola murowanego faworyta. GKS Tychy, który stanowi zaplecze dla reprezentacji narodowej piątkowy wieczór zakończył z dorobkiem punktu a Orlik dopisać może sobie dwa oczka.
krisss: Napisał postów [2133], status [Szycha]
Brawo i tak trzymajcie.