Piłkarska II liga jest już blisko Opola. Do pełni szczęścia piłkarze Odry potrzebują jeszcze punktu w spotkaniu ze Swornicą Czarnowąsy.(Fot: archiwum)
Spotkania takie jak to sobotnie, w którym mierzyła się Odra Opole z Przyszłością Rogów kandydują do miana ligowych klasyków, a towarzyszące im napięcie i oczekiwania są bardzo wysokie niezależnie od faktu, iż odbywają się na czwartym poziomie rozgrywkowym w kraju. 2,5 tysiąca widzów przy Oleskiej 51 to co prawda nie rekord frekwencji ostatnich trzech sezonów (na meczu o podobną stawkę z ROW- em Rybnik stawiło się łącznie ponad 3 tys. fanów), ale w rozgrywkach 2012/2013 to największa publika zgromadzona na imprezie sportowej w Opolu.
Kiedy ostatni raz rekordowa liczba kibiców pojawiła się na stadionie w stolicy regionu, piłkarze gospodarzy nogi mieli wyraźnie związane, a gola na wagę utraty marzeń o awansie stracili już w 5. minucie. To sportowe wspomnienie przypominamy celowo, bo w sobotnich zawodach do goście zapłacili przysłowiowe frycowe ospałej gry na początku spotkania. W 8. minucie niezmordowany w tym sezonie Dawid Tomanek urwał się na prawym skrzydle obrońcy i posłał długie dośrodkowanie wzdłuż pola karnego. Kiedy wydawało się już, że piłka nie znajdzie innego adresata niż grupa fotoreporterów za linią końcową boiska ostatni w linii zawodników dopadł do niej Mateusz Cieluch i precyzyjnym strzałem z lewej nogi dał prowadzenie niebiesko – czerwonym.
Radość kibiców była niewiele mniejsza od tej, którą okazywał sam strzelec. I trudno mu się dziwić, bo gol przeciwko Przyszłości był dla Cielucha pierwszym w barwach Odry Opole, a sam zawodnik ze swoich dotychczasowych poczynań wiosną był wyraźnie niezadowolony. Mecz o awans mógł szybko przybrać niekorzystny scenariusz dla miejscowych. W 10. minucie oko w oko z Bartłomiejem Danowskim znalazł się Robert Żbikowski, ale fatalnie przestrzelił. Po tych dwóch akcjach tempo zawodów wyraźnie spadło. Przed przerwą na bramkę Danowskiego uderzał jeszcze Piotr Glenc, ale futbolówkę zdołał zablokować Dawid Łoziński.
W drugiej połowie spotkania goście ambitnie atakowali, ale bez dobrego wykończenia akcji. Z kolei Odra czaiła się za podwójną gardą na okazję do kontrataku. Najlepszą okazję z tego elementu konstruowania akcji podopieczni Dariusza Żurawia mieli w 83. minucie, kiedy trzech piłkarzy z Opola miała do ogrania zaledwie jednego obrońcę i bramkarza z Rogowa. Finalne podanie zgubił jednak Adam Setla. Kilka minut później sędzia Arkadiusz Przystał zagwizdał w meczu po raz ostatni, a zawodnicy Odry drugi raz z rzędu mogli zaśpiewać wspólnie z kibicami, że "lidera" w tym sezonie już nie oddadzą nikomu.
ombre: Napisał postów [19841], status [VIP]
ja sie bardzo ciesze i nie ziewam.