Dla opolskiego klubu było to siódme zwycięstwo z rzędu
Były bramki, były emocje, ale nie zabrakło też niestety nieprzyjemnych widoków. Dreman Opole Komprachcice pokonał beniaminka z Kamienicy Królewskiej 9:4, choć nie wszyscy ten mecz dograli do końca.
Już w pierwszej połowie goście postawili twarde warunki, choć to Brayan Parra jako pierwszy umieścił w piłce bramce. I szybko odpowiedział Kewin Sidor. W jedenastej minucie ponownie wygrywał Dreman, a gola zdobył Jakub Janczak, a piętnaście sekund przed końcem pierwszej części gry Arkadiusz Szypczyński podwyższył prowadzenie, ustalając wynik otwierających dwudziestu minut.
Po zmianie stron We-Met odrobił te straty, dzięki Militonowi Tijerino, który dwukrotnie trafiał do siatki. Radość przyjezdnych trwała bardzko krótko - a z powrotem na prowadzenie miejscowych wyprowadził Waldemar Sobota. Między 33 a 36 minutą padły trzy gole - i wszystkie dla Dremanu, ku uciesze miejscowych kibiców. Niestety, fani obu zespołów musieli widzieć też bardzo przykre sceny - po jednym z przewinień zagotowało się na parkiecie, doszło także do rękoczynów i przepychanek. W rezultacie, skończyło się czerwonymi kartkami dla Sebastiana Szadurskiego, Arkadiusza Szypczyńskiego oraz Błażeja Wenty. Swoją czwartą bramkę dla przyjezdnych zdobył Wojciech Dobek, ale dwa ostatnie słowa należały do gospodarzy - Felipe i ponownie Soboty.
Dreman Opole Komprachcice 9-4 We-Met Futsal Club Kamienica Królewska
Brayan Parra 6, Jakub Janczak 11, Arkadiusz Szypczyński 20, Waldemar Sobota 26, 40, Sebastian Szadurski 33, Marek Bugański 35, Ihor Dmitrijew 36(s), Felipe 38 - Kewin Sidor 6, Milinton Tijerino 22, 26, Wojciech Dobek 37
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.