W rozpoczętej pod koniec stycznia kampanii spółki energetyczne przekonują, że za wysokie ceny prądu odpowiada polityka klimatyczna Unii Europejskiej.
"Opłata klimatyczna UE to aż 60% kosztów produkcji energii" to tekst z bilbordu, który możemy zobaczyć w wielu miastach Polski, w tym w Opolu.
- "Europejski system opłat za emisję gazów cieplarnianych odpowiada za ok. 20% rachunków za energię" - poinformowała na Twitterze Komisja Europejska.
Reklamy pojawiały się też w Wirtualnej Polsce, ale portal zmienił decyzję w sprawie jej wyświetlania.
- Zdecydowaliśmy o wstrzymaniu emisji tej reklamy. Można dyskutować, czy jest ona czystą manipulacją czy tylko przemilcza część faktów, z całą pewnością jednak wprowadza odbiorców w błąd - wyjaśnia Piotr Mieśnik, redaktor naczelny WP.
- Na plakatach sugeruje się, że rosnące ceny CO2 to przyczyna podwyżek dotykających obywateli. Ilustruje to informacja, że opłata za emisje stanowi 60 proc. kosztów produkcji energii. Rzecz w tym, że dla konsumenta udział kosztów emisji w rachunku wygląda zupełnie inaczej niż dla elektrowni. Na opłaty za prąd składa się więcej składników: podatki i daniny, koszt korzystania z infrastruktury przesyłowej, marże firm. Z punktu widzenia obywatela koszty emisji to już tylko ok. 20 proc. rachunku - wyjaśnia portal Gazetaprawna.pl.
Wbrew słowom @OzdobaJacek (i kampanii Polskich Elektrowni), 60 proc. ceny prądu nie jest ceną polityki klimatycznej, czyli "tego podatku ETS".
- ???? DEMAGOG (@DemagogPL) February 10, 2022
Koszt uprawnień do emisji CO2 stanowi ponad 20 proc. ceny prądu, nie 60.
❌ #Fałsz
ℹ️ https://t.co/HSVy1MmvX2#PolskieElektrownie pic.twitter.com/5RA4yPaQkt
tippmann: Napisał postów [7576], status [VIP]
za kłamliwe bilbordy zapłacił polski podatnik ***** ***