- Autor: Seeb
- Wyświetleń: 5118
- Dodano: 2009-07-28 / 12:08
- Komentarzy: 58
Bracia okradli sklep w Kluczborku
Dwie godziny zajęło kluczborskim policjantom ustalenie i zatrzymanie sprawców włamania do jednego z kluczborskich sklepów. Mężczyźni ukradli z niego 3 tysiące złotych. Zatrzymanym grozi teraz do 10 lat pozbawienia wolności.
- Chwilę przed północą, otrzymaliśmy zgłoszenie o włamaniu do jednego ze sklepów przy ulicy Pułaskiego w Kluczborku – mówi asp. Aneta Czekaj.
Jak się okazało złodzieje dostali się do sklepu przez rozbitą szybę w drzwiach wejściowych. Funkcjonariusze, którzy rozpoczęli penetrację miasta za domniemanymi sprawcami włamania, po niespełna dwóch godzinach zatrzymali dwóch mocno nietrzeźwych braci K. - 23-letniego Piotra i 30-letniego Rafała.
Przy rabusiach znaleziono większość skradzionych pieniędzy w kwocie 2639 złotych. Ponadto u Piotra K., policjanci ujawnili woreczek z amfetaminą.
Po wytrzeźwieniu mężczyźni usłyszą zarzut kradzieży z włamaniem, za co grozi nawet do 10 lat więzienia. Dodatkowo młodszy z nich, odpowie za posiadanie narkotyków.
Wydarzenia pod patronatem portalu
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
Gosia Kefir: Napisała postów [1397], status [zrobił/a karierę]
Czytając ten artykuł przypomniała mi się pewna historia!!! Kilka dni temu kupiłam buciki na obsacie ale po przyjściu do domu zauważyłam Złamany obcas. Oczywiście natychmiast poleciałam do sklepu. Pamiętam jak weszłam tam jak dama i zażądałam natychmiastowego zwrotu pieniążków za wadliwy towar. Sprzedawca popatrzał się na mnie jak na idiotkę, wziął but do laboratorium obejrzał go ... po czym stwierdził że to ja sama złamałam ten obsac. SPÓJRZ NA MNIE I NA MOJĄ FIGURĘ KOLEGO! powiedziałam... CZY WYOBRAŻASZ SOBIE ŻE OSOBA TAKA JAK JA Z NIENAGANNOM FIGUROM I SYLWETKĄ ZŁAMAŁABY BUT? On powiedział ze niestety ale nie może przyjąć tej reklamacji. No to ja chwyciłam za mój telefon (NOKIA 6666 z wyswietlaczem i guziczkami oraz z dyktafonem!! FULL WYPASS!!) i powiedziałam że nagrałam naszą rozmowę i żeby mi wydał pieniądze! On na to WYKLUCZONE MŁODA DAMO! OK powiedziałam DZWONIE PO MOJEGO FACETA. Przyjechał w try mi ga. Nigdy nie zapomne tego widoku jak wchodził do sklepu... przystojny, umięśniony, wysportowany, z najnowszymi Dżimpsami LEVISA na sobie i jeszcze te kropelki potu na jego twarzoczaszce. Wszyscy aż się obrócili jak wszedł z zachwytu a stojące obok klientki powiedziały do siebie "TO RADEK DODY? TO MUSI BYĆ ON ALBO DEJVID VIKTORII" mniejsza z tym. Gdy do nas podszedł puściłam mu nagranie z dyktafona... wtedy on chwycił sprzedawce i najpierw ciosem z plaskacza przypomniał mu kto tu rządzi a ciosem w splot słoneczny doprowadził do natychmiastowego KNOCKAŁTU. Sprzedawczynie wybuchły płaczem a tuptuś wziął grzecznie naszą kasę i odeszliśmy w POKOJU. Nigdy nie zapomnę wzroku tych zazdrosnych klientek...