• Autor: Aga_Ko
    • Wyświetleń: 6345
    • Dodano: 2019-10-21 / 12:38
    • Komentarzy: 2

    Co się działo w Ciecierzynie? W sprawie dzieciobójstwa zeznają świadkowie

    (Fot. Dżacheć)

    Przed Sądem Okręgowym w Opolu zeznawali dziś świadkowie w sprawie dzieciobójstwa w Ciecierzynie. Na wezwanie sądu pojawili się także rodzice oskarżonego Dawida W., na których ciąży zarzut składania fałszywych zeznań w sprawie.

    Proces w sprawie dzieciobójstwa w Ciecierzynie ruszył pod koniec września 2019 roku. Wtedy to oskarżona o czterokrotne morderstwo Aleksandra J. oraz jej partner oskarżony o współudział stanęli przed sądem. Dawid W. nie przyznał się do winy, Aleksandra J. przyznała się częściowo, ale odmówiła składania wyjaśnień.

    W poniedziałek 21 października ruszyła druga rozprawa, na której przesłuchano m.in. pracowników opieki społecznej z Byczyny oraz rodziców Dawida W. Podczas przesłuchań usłyszeliśmy, że pracownicy opieki społecznej wielokrotnie bywali u oskarżonej. Anonimowy donos mieszkanki Ciecierzyna o podejrzeniu ciąży u Aleksandry J. sprawił, że pracownicy zainteresowali się stanem zdrowia oskarżonej.

    - Byliśmy pod koniec października 2018 w mieszkaniu pani Aleksandry. Jakaś obca osoba poprosiła o interwencję u tej pani w związku z przypuszczeniem że pani Aleksandra jest w kolejnej ciąży. Postanowiliśmy zgłosić to do pani dyrektor pomocy społecznej w Byczynie. Pod pretekstem poszukiwania chętnych osób do szkolenia z doradztwa zawodowego złożyliśmy wizytę pani Aleksandrze, która początkowo bardzo się speszyła naszym widokiem. Zaczęła naciągnąć bluzę na brzuch, który był widoczny. Zapytałem czy nie ma przeciwwskazań do podjęcia pracy, a pani dyrektor wprost zapytała Aleksandry J. o ciążę. Ja dodałem, żeby zadbała o swoje zdrowie - mówił Tomasz F. pracownik socjalny.

    Pracownicy wskazali, że oskarżona tłumaczyła, że duży brzuch to skutek torbieli i oświadczyła na piśmie, że w ciąży nie jest. Zobligowała się do doniesienia podobnego zaświadczenia od lekarza ginekologa, co miało nastąpić w grudniu. - Mówiła jeszcze że u niej w rodzinie kobiety tyją w brzuchu. Potem byliśmy w sklepie w Ciecierzynie, żeby tam zasięgnąć informacji. Tam powiedzieli, że pani Aleksandra jak przychodzi do sklepu to zawsze jest zmęczona, zawsze korzysta z toalety. Pracownice sklepu zauważyły też ślady na bluzce jakby po pokarmie z piersi. Podejrzenie, że pani Aleksandra jest w ciąży zgłosiliśmy na policję, jednak zgłoszenie nie było przyjęte bo brak było dowodów. W grudniu, kiedy wyglądała już zdecydowanie inaczej zapytaliśmy się co wpłynęło na zmianę. Odpowiedziała wtedy, że jest na diecie. Później znów byliśmy w sklepie, a sprzedawczyni informowała, że było spotkanie rodziców, na którym pani Aleksandra miała ewidentnie bóle porodowe. Znów byliśmy na policji, poinformowaliśmy o wszystkim, ale poproszono nas o odstąpienie od dalszych czynności. Policja miała wnieść sprawę do prokuratury - mówił Tomasz F.

    Dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Byczynie, pani Elżbieta G. zaznaczała, że była sytuacja, kiedy Aleksandra J. przyznała się do tego, że jest w ciąży, ale stan ten miała potwierdzić u lekarza. - Przyjechała do nas na wezwanie, bo nie zastaliśmy jej w domu. Spytałam czy jest w ciąży, wtedy powiedziała że prawdopodobnie tak, ale ma jeszcze wizytę u ginekologa. Aleksandra J miała już wtedy syna Daniela. Po tej wizycie dostaliśmy zaświadczenie lekarskie o niekompletnej ciąży - mówiła dyrektor ośrodka pomocy społecznej.

    Ojciec oskarżonego, Arnold W. zeznał, że miał dobre relacje z oskarżoną. Widywali się pięć razy w tygodniu kiedy odwoził ją i wnuka na autobus. Zwracał uwagę na to, że jest gruba, jednak oskarżona tłumaczyła to chorobą. Podkreślał, że Aleksandra zawsze była dla niego miła, pomagała również w gospodarstwie.

    - Nie było kłótni między Dawidem a Olą, miło się do siebie zwracali, nie sądziłem że jest coś nie tak. Nic nie zauważyłem, jak była w ciąży z Danielem to po urodzeniu przytyła, zrobiła się masywna. Pytałem co się dzieje to mówiła że jest chora i ma torbiele, ale że chodzi do lekarza. Sam ją wiozłem kilka razy do lekarza. Mój wnuk nigdy nie wspominał o rodzeństwie. Moja żona wiozła ją do lekarza chyba w 2013 roku, wtedy się źle poczuła i żona wzięła samochód i zawiozła ją do szpitala, nie pamiętam czy ją od razu przywiozła do domu czy ona sama przyjechała. Wtedy moja córka Kasia zajmowała się Danielem. Pamiętam że było wtedy ciepło, nie pamiętam daty. Dawid wtedy był w domu, ale był zajęty dlatego z Aleksandrą pojechała żona. Syn przez 3 lata robił nawet 3 trasy miesięcznie i w domu był tylko tydzień w ciągu miesiąca. Kiedy były prace polowe to syn brał urlop i pomagał w żniwach - zeznawał przed sądem Arnold W., ojciec oskarżonego.

    Dziś na przesłuchaniu pojawiło się kilku świadków. Sąd na swojej liście ma w dalszym ciągu ponad 50 osób do przesłuchania. Aleksandra J. chce być obecna przy wszystkich rozprawach, dopiero po przesłuchaniu wszystkich świadków usłyszymy wersję oskarżonej.



    reklama

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".

    2019-10-21 21:05:37 [178.43.5.*] id:1583715  
    ktostamtaki: Napisała postów [542], status [starszy pismak] Reputacja
    W czasie pracy i na telefonie siedzi, malo tego , w sądzie jeszcze

    Nick:
    Treść:
    Pokaż - Ukryj  Odpowiedzi [1]
    2019-10-22 08:29:05 [165.225.72.*] id:1583726  
    dontomasso: Napisał postów [4241], status [VIP] Reputacja
    no mogl juz sobie w nosie podlubac. mozg by dotlenil