Tadeuszowi Wilczyńskiemu z Mokrej, drapieżnik zabił trzydzieści warchlaków i osiem cieląt. (fot: Seeb)
Nie wiadomo skąd zwierzę wzięło się Polsce. Mogło uciec z cyrku, nielegalnej hodowli, lub przemytu. Wiele wskazuje, że to ten sam osobnik, który jesienią ubiegłego roku widziany był w Małopolsce.
Kilka tygodni temu, bestia ujawniła się na Opolszczyźnie. We wsi Mokra niedaleko Prudnika, zaatakowała w sumie trzydzieści warchlaków, świnię i kilkanaście cielaków; ostatnio kilka dni temu znów się ujawniła. Wczoraj była z kolei widziana nieopodal oddalonych o prawie trzydzieści kilometrów Głubczyc.
W związku z tym w Białej i Głubczycach powołano sztaby kryzysowe.
- Wieczorami i w nocy najlepiej samemu nie wychodzić z domów i o ile to możliwe poruszać się samochodami - apelował Arnold Hindera, burmistrz Białej.
W sobotę do policyjnych patroli dołączyli myśliwi.
- Nie znaleziono żadnych nowych śladów, które mogły by świadczyć o obecności zwierzęcia - mówi nadkom. Maciej Milewski z opolskiej policji. Teraz sztaby kryzysowe zajęły się więc przede wszystkim działaniami prewencyjnymi - tłumaczy.
Niebezpieczeństwo jednak ciągle jest i nie można go bagatelizować - mówią specjaliści. - Wszystkie koty są drapieżnikami, a to znaczy, że mogą być niebezpieczne. Także dla ludzi - przyznaje Grzegorz Rolik z opolskiego ZOO.
fachowiec26: Napisał postów [155], status [wyjadacz]
haha a ja widzialem to cos i wcale to nie jest taka bestia