Samochód po tym jak wypadł z drogi staranował hydrant i zatrzymał się na płocie jednej z posesji. (fot: Seeb)
Około 1.30 w nocy, policja otrzymała zgłoszenie, że na ulicy Jagiellonów w Opolu rozbił się samochód osobowy, którym prawdopodobnie jechała grupa nietrzeźwych osób.
Kierujący osobowym audi, jadąc od strony ulicy Obrońców Stalingradu, na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem, wypadł z drogi na chodnik, po czym uderzył w hydrant oraz płot jednej z posesji.
- Gdyby samochód jechał kilka sekund wcześniej, to by nas rozjechał - mówili roztrzęsieni świadkowie zdarzenia.
Gdy na wypadku pojawili się policjanci, ani kierowcy samochodu, ani jego pasażerów nie było już na miejscu. Po krótkiej penetracji, czterech mężczyzn zatrzymano w jednej z przyległych uliczek kilkaset metrów dalej.
Początkowo żaden z nich nie chciał przyznać się do jazdy samochodem. Gdy nad grupą młodzieńców zawisło jednak widmo spędzenia nocy na policyjnym dołku, jeden z nich - 23-letni Dawid C. przyznał się do kierowania pojazdem.
Badanie alkomatem wykazało u niego ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Dwie osoby - kierowca i jeden z pasażerów osobówki - z ranami ciętymi głowy zostały zabrane do szpitala.
Jak się dowiedzieliśmy, Dawid C. pożyczył samochód na weekend od szefa firmy w której pracuje. Teraz oprócz tego, że odpowie za jazdę pod wpływem alkoholu, musi liczyć się z zapłatą za wszystkie szkody jakie wyrządził.
mieszkaniec Proszkowa: Ciurek chyba znowu wrocirz za kratki,niech ci tam dobrze dupsko przeczyszca jak ostatnim razem.