Dużo walki, goli brak - taki przebieg miały sobotnie zawody na Stadionie Miejskim w Ostrowie Wielkopolskim.
Pierwszy kwadrans w tej lidze należy do niebiesko-czerwonych – takiemu stwierdzeniu przyklasną kibice OKS bez wahania, bo poczynania pod polem karnym przeciwnika zawodnikom z Opola idą wyjątkowo dobrze na starcie rywalizacji. W 3 minucie dośrodkowanie Sławomira Cienciały minęło obrońców gospodarzy, a do piłki dopadł Mateusz Krawiec. Obrońca gości uderzył jednak minimalnie nad spojeniem bramki strzeżonej przez Bartosza Pawłowskiego. W 14 minucie próbę sił z blokiem defensywnym miejscowych urządził sobie Marcin Kocur i dobrze podał do wychodzącego na pozycję Sebastiana Deji. Bramkostrzelny pomocnik tym razem musiał się jednak obejść smakiem, bo z dograniem się minął, choć o włos.
Chwilę przed tą akcją strzałem z dystansu błysnął Maciej Kowalski-Haberek. Piłkarz Ostrovii zabrał się z piłką na połowie Odry, przebiegł spory kawałek a następnie z około 16 metrów postraszył Bartłomieja Danowskiego nieznacznie niecelną próbą. Kolejne poczynania obu jedenastek przez prawie 20 minut wypada przemilczeć, bo więcej emocji niż one wzbudzał wśród widowni hulający po stadionie porywisty wiatr. Lekarstwem okazała się zdecydowana postawa sędziego, który pierwszej części gry nie przedłużył choćby o minutę i głośnym dmuchnięciem w gwizdek dał sygnał piłkarzom do zejścia na przerwę.
Ci kibice, którzy stracili poczucie czasu przy stoiskach gastronomicznych i na kolejne 45 minut pojawili się spóźnieni, nie stracili wiele. O piłkarskich wydarzeniach w drugiej części meczu można bowiem mówić dopiero od 75 minuty. Wtedy to kolejny raz dał o sobie znać Kowalski-Haberek. Z około 20 metrów ostrowianin huknął na bramkę Danowskiego. Golkiper OKS z wielkimi problemami zdołał ten strzał odbić a mimo to futbolówka „zatańczyła” jeszcze w powietrzu i o włos minęła lewy słupek bramki. Niezależnie od dramaturgii tej interwencji wynik wciąż pozostawał jednak niezmieniony i brzmiał 0:0.
Koszmar każdego kibica futbolu – brak bramek – miał okazję dobiec końca w końcówce starcia Odry z Ostrovią. Niemrawie poczynania kolegów próbował rozruszać wprowadzony z ławki Dawid Wolny. Młodzieżowiec opolskiej ekipy kilka razy oszukał dryblingiem rywali, szukał podania do partnerów aż wreszcie w okolicy 80 minuty sprawdził refleks bramkarza gospodarzy. Tym razem Pawłowski wyratował się jednak dobrą interwencją nogami. Już w doliczonym czasie gry tempo podkręcili nieco gospodarze i tylko przytomna interwencja Macieja Michniewicza nie skończyła się dla Danowskiego akcją oko w oko z rozpędzonym Krzysztofem Gościniakiem. Chwilę później arbiter Dominik Sulikowski z Gdańska spotkanie zakończył a obie ekipy rozpoczęły serię wzajemnych podziękowań za podział punktów.
Zobacz relację z tego spotkania a w niej najciekawsze sytuacje strzeleckie obu jedenastek, wywiad z Tomaszem Copikiem, kapitanem Odry Opole, a także wypowiedzi obu trenerów podczas pomeczowej konferencji prasowej.
Demotywator: Napisał postów [34395], status [VIP]
O.T a za dwa tygodnie spadnie śnieg:)