(Fot. Archiwum)
To był prawdziwy mecz przyjaźni - i nie tylko z nazwy. Na kameralnym stadionie przy ul. Piłkarskiej zasiadły tłumy sympatyków obu drużyn, które od lat łączy sportowa zgoda. Fani stworzyli żywiołowe widowisko, a wspólne śpiewy i flagi obu klubów przypominały, że futbol to nie tylko rywalizacja, ale także wspólnota.
Choć na boisku padł bezbramkowy remis, spotkanie miało wyjątkowy kontekst - to właśnie Polonia i Odra są jedynymi drużynami, które w tym sezonie zdołały pokonać aspirującą do Ekstraklasy Wieczystą Kraków. Obie drużyny podeszły więc do meczu z szacunkiem, ale i ostrożnością.
W pierwszej połowie większą aktywnością wykazywali się gospodarze. Bytomianie częściej utrzymywali się przy piłce, jednak ich ataki kończyły się niecelnymi lub zbyt słabymi strzałami. Próby Konrada Andrzejczaka i Tomasza Gajdy nie sprawiły trudności bramkarzowi Odry, Mateuszowi Abramowiczowi. Najbliżej powodzenia był Lucjan Zieliński, który uderzył nad spojeniem słupka z poprzeczką.
Po zmianie stron inicjatywę przejęli goście z Opola. Groźnie strzelał Tomas Prikryl, jednak i tym razem piłka poszybowała ponad bramką. Trener Polonii, Łukasz Tomczyk, zareagował szybko, dokonując potrójnej zmiany. Największe zagrożenie pod bramką Odry stworzył Kamil Wojtyra, który zaraz po wejściu na murawę miał dwie dogodne sytuacje - w obu jednak minimalnie chybił.
W końcówce meczu gospodarze jeszcze raz ruszyli do ataku. Strzał Oliwiera Kwiatkowskiego, lekko trącony przez Wojtyrę, mógł przynieść upragnionego gola, lecz Abramowicz wykazał się znakomitym refleksem i uratował punkt dla Odry.
