Na pikiecie pojawiło się około 300 związkowców "Solidarności", byli też sympatycy z Klubu Gazety Polskiej oraz zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości. To jedna z większych demonstracji "Solidarności" w Opolu w ciągu ostatnich lat.
- Tu jest Polska - tu chcemy godnie pracować i godnie żyć - podkreślali kolejni mówcy. - Bogaci bogacą się jeszcze bardziej, a biedni już za chwilę nie będą mieli co włożyć do garnka - mówił Józef Piechota, przewodniczący opolskiej rady wojewódzkiej OPZZ Solidarność.
Związkowcy żądają wycofania się rządzących z planów nowelizacji kodeksu pracy, zakładającego wprowadzenie rocznego okresu rozliczeniowego. - Nowe przepisy pozwolą pracodawcom skutecznie uniknąć płacenia za nadgodziny. Dlatego, pracując po 12 godzin dziennie, nie dostaniesz większego wynagrodzenia. Jeśli się zwolnisz - nie dostaniesz odprawy. Jeśli się postawisz - stracisz pracę - grzmią związkowcy w kolportowanej podczas protestu ulotce.
Podobne pikiety odbyły się pod urzędami wojewódzkimi w całej Polsce. To wyraz poparcia dla strajku generalnego, który odbył się rano na Śląsku. Przez dwie godziny nie kursowały pociągi, komunikacja miejska, strajkowały też zakłady przemysłowe, szpitale i nauczyciele.
Członkowie "Solidarności" mówią, że jeśli rząd nie wysłucha ich postulatów, to kolejny protest może być strajkiem generalnym.
opolski: Napisał postów [977], status [stały bywalec]
niech nie palą koszy z umowami smieciowymi, bo wtedy to juz tylko na czarno pozostanie pracować