Rzeźba powstaje w opolskiej Artystycznej Odlewni ART ODLEW prowadzonej przez rodzinę Halupczoków, a jej autorem jest prof. Marian Molenda - ceniony artysta i rzeźbiarz. Pomnik będzie miał około dwóch metrów wysokości i stanie w malowniczej przestrzeni przy Stawku Zamkowym i multimedialnej fontannie, nieopodal słynnego Amfiteatru Tysiąclecia.
- Razem z Łukaszem Śmierciakiem odwiedziliśmy pracownię prof. Molendy, by na własne oczy zobaczyć postępy prac. Efekt robi ogromne wrażenie - relacjonuje Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola, który za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował o inicjatywie.
Projekt upamiętnienia Ewy Demarczyk to kontynuacja działań, które przez lata prowadził prof. Stanisław Nicieja, były rektor Uniwersytetu Opolskiego, inicjator stworzenia Skweru Artystów na Wzgórzu Uniwersyteckim. Dzięki jego staraniom w przestrzeni miejskiej pojawiły się już rzeźby m.in. Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego czy członków Kabaretu Starszych Panów.
- Chciałbym serdecznie podziękować profesorowi Nicieji za inspirację i wsparcie, nie tylko dla tej inicjatywy, ale i dla wielu innych projektów, które wzbogaciły tożsamość kulturalną Opola - dodał Wiśniewski.
Pomnik Ewy Demarczyk ma nie tylko oddać hołd jej niezwykłemu dorobkowi artystycznemu, ale również umocnić markę miasta jako niekwestionowanej Stolicy Polskiej Piosenki. W połączeniu z działalnością Muzeum Polskiej Piosenki, opolskie ulice i place coraz silniej opowiadają historię polskiej muzyki - historii, której Ewa Demarczyk była jedną z najpiękniejszych i najbardziej tajemniczych bohaterek.
Gosia Kefir: Napisała postów [1411], status [zrobił/a karierę]
Czytając ten artykuł przypomniała mi się pewna historia!!! W zeszłym miesiącu pojechaliśmy wraz z moim facetem do Włoch.Jego wujek ma tam fabrykę czekolady. Akurat miał urodziny więc postanowiliśmy go odwiedzić. Oczywiście udaliśmy się tam naszym Porsche 912. Gdy dotarliśmy na miejsce wujek mojego faceta ugościł nas serdecznie a następnie zaprosił nas abyśmy zwiedzili największą w regionie fabrykę czekolady. Na miejscu ubraliśmy gumofilce oraz specjalne skafandry według przepisów BEHAPE. Całość była olbrzymia, fabyrka składała się z dwóch częsci. Produkcyjnej oraz laboratorjnej w której sprawdzało się jakość wyrobu, całość dopełniało setki ludzi pracujący przy czarnej masie. Chodząc tak po fabryce w pewnym momencie dosięgło nas wycie alarmu. Na początku myślałam że to ćwiczenia ale przebiegający obok pracownik krzyknął ZBIORNIK PEKŁ! RATUJCIE SIĘ KTO MOŻE! ZALEJE NAS KAKAO! i wtedy zwątpiłam... na szczęście był przy mnie mój facet. W tym samym momencie zauważyliśmy zbliżający się w naszą stronę wielki potok KAKAO. Mój facet szybko i zdecydowanym gestem szarpnał mnie i wujka... wsiedliśmy do Porsche 912 i w ostatniej chwili uciekliśmy przed śmiercią. Mało brakowało... W nagrodę za uratowane życie wujek dał nam bezpłatny abonament na czekolade! Myślem rze po takiej pszygodzie to ja zasługujem na pomnik w oPolu