• Autor: Dagmara
    • Wyświetleń: 4115
    • Dodano: 2025-04-16 / 21:00
    • Komentarzy: 1

    "Nie oddamy naszego lekarza". Spór o ośrodek zdrowia w Murowie trwa

    (Fot. Pav)

    Od miesięcy trwa spór o przyszłość przychodni zdrowia w Murowie. Wójt gminy zdecydował o wypowiedzeniu najmu lekarzowi, który pracuje tam od blisko czterech dekad. Na jego miejsce ma wejść nowy podmiot, ale zdecydowana większość pacjentów nie zgadza się na zmianę. Mieszkańcy protestują, podpisali petycję i zapowiadają, że nie opuszczą budynku, dopóki ich głos nie zostanie usłyszany. Twierdzą, że nikt nie zapytał ich o zdanie, a lekarz, który pracuje w gminie od 39 lat, został potraktowany niesprawiedliwie.

    Spór o przyszłość przychodni w Murowie trwa od listopada ubiegłego roku, kiedy wójt gminy Michał Golenia wypowiedział doktorowi Jerzemu Błońskiemu najem budynku. Przychodnia, którą od 1986 prowadzi Jerzy Błoński, mieści się przy ulicy Wolności w Murowie i funkcjonuje pod nazwą NZOZ "Hercules". Oprócz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), w tym samym budynku działa również gabinet stomatologiczny prowadzony przez jego żonę - lekarza dentystę, realizujący świadczenia w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.

    Zgodnie z planami gminy, miejsce doktora Błońskiego ma zająć firma "Mój Doktor", prowadząca już placówki w Skorogoszczy i Chróścicach. Rozmowy między stronami firmą Mój Doktor i doktorem Błońskim trwały od 2024 roku, ale nie zakończyły się porozumieniem. Mimo to gmina podpisała z nowym podmiotem umowę, która ma wejść w życie po przekazaniu budynku. Zgodnie z ostatnim nakazem gminy, do piątku doktor Błoński powinien opuścić budynek.

    W poniedziałek, 14 kwietnia grupa kilkudziesięciu pacjentów doktora zgromadziła się pod Urzędem Gminy, żądając rozmowy z wójtem, protestując przeciwko zmianie lekarza. Początkowo obecna była tylko wicewójt Magdalena Piątek. Pacjenci deklarowali, że nie opuszczą budynku nawet po zamknięciu urzędu, ale finalnie wójt pojawił się w urzędzie i spotkał się z przedstawicielami mieszkańców i pacjentów doktora.

    Według władz gminy Jerzy Błoński miał nie realizować zapisów umowy.
    - Zastrzeżenia do pracy pana doktora to nie jest sprawa z tego roku - mówiła wicewójt Magdalena Piątek. - Już w 2021 roku radni zdecydowali, że umowa będzie przedłużona nie na 10, jak chciał pan doktor, a tylko na 5 lat. Były skargi, była komisja zdrowia. Z umowy wynika, że miał być w ośrodku przez 6 godzin dziennie. Według relacji, był przez dwie-trzy godziny, a przez resztę nie było go na miejscu.

    Wójt Gminy Murów Michał Golenia podkreśla, że decyzja o wypowiedzeniu umowy najmu przychodni Jerzemu Błońskiemu nie zapadła nagle, ale była poprzedzone wieloma sygnałami od mieszkańców.
    - Zostało wypowiedziane zgodnie z zapisami. Pan doktor podpisał z nami porozumienie, w którym zobowiązał się opuścić lokal do końca stycznia. Nowy podmiot jest sprawdzony i ma świadczyć rozszerzony zakres usług - podkreśla wójt. Golenia zaznacza, że gmina nie działa w oderwaniu od mieszkańców. - Było spotkanie informacyjne w listopadzie, przedstawiliśmy propozycje nowego podmiotu, który już świadczy usługi medyczne w innych gminach. Opinie tamtejszych mieszkańców były pozytywne. My również jako gmina jesteśmy zobowiązani do zapewnienia opieki medycznej, ale musi to być opieka świadczona zgodnie z warunkami umowy i w sposób rzetelny - dodaje.

    Odniósł się również do petycji mieszkańców: - Głos społeczny traktujemy poważnie, dlatego zaproponowaliśmy rozmowę i spotkania. Ale też musimy działać odpowiedzialnie i reagować, kiedy sygnały o nieprawidłowościach się powtarzają i są potwierdzane - mówi wójt.

    Mieszkańcy jednak mają zupełnie inne zdanie. Nie kryją oburzenia i zgodnie podkreślają, że nikt nie pytał ich o zdanie w sprawie zmiany podmiotu medycznego.

    - Nie było żadnych konsultacji, petycję o pozostawienie doktora podpisało blisko 700 osób. Dowiedzieliśmy się o wszystkim, kiedy już decyzja była podjęta. Nikt nie przedstawił nam konkretów na temat nowej firmy. Pan doktor zna nasze rodziny od pokoleń. Uratował życie mojej matce - mówiła Bożena Janiec, mieszkanka Murowa.- Jestem świadkiem, jak doktor po pracy, po przyjęciu pacjentów, jechał na wizyty domowe lub rano, bo mojego męża też leczył. I nigdy nie było żadnych zastrzeżeń, ani jeżeli chodzi o mnie, ani o męża, ani o dzieci. A leczymy się u doktora 39 lat. Takie rzeczy działy się tak też w mojej obecności - nigdy nie odmówił wizyty domowej.

    - Proszę sobie wyobrazić, jak można traktować człowieka, który 40 lat tu leczy, a przeciwstawia mu się spółkę założoną przez ratownika medycznego, działającą od roku - mówił z kolei Sebastian Nowicki, jeden z uczestników protestu. - Nie oczekujemy cudów. Chcemy konkretów i szacunku. Chcemy, żeby doktor został do końca obowiązującej umowy, czyli do końca 2026 roku.

    - Nie chcemy żadnej niepewności. Nie chcemy innego lekarza. Doktor Błoński jest z nami od dekad, zna nas, nasze rodziny i problemy. Mamy do niego zaufanie nie tylko jak do lekarza, bo to nie tylko lekarz, to człowiek, na którego zawsze mogliśmy liczyć - mówią pacjenci.

    Wielu podkreśla, że lekarz nie odmawiał pomocy nawet w najtrudniejszych momentach. - W czasie COVID-u był jedynym lekarzem, który przyjmował, odbierał telefony o każdej porze. Kiedy była nagła sytuacja - przyjeżdżał, pomagał, nie zostawiał nikogo - mówi kolejna mieszkanka. - Nie mamy żadnych zastrzeżeń do jego pracy. Chcemy, żeby został i miał możliwość leczenia nas do końca swojej umowy. To jest nasz wybór, dlaczego nasi przedstawiciele nas nie słuchają.

    Grzegorz Warchow, jest pacjentem doktora Błońskiego od 28 lat. - Zawsze byliśmy przyjmowani. Jeżeli nie od razu, to był telefon powrotny: "W czym mogę pomóc? Proszę się umówić" - mówił. - Chciałbym też wyraźnie zanegować postawę radnych i innych osób, które stoją po przeciwnej stronie. Na jednym ze spotkań wszyscy siedzieli przy stole, a doktor Błoński wykluczony, gdzieś z boku, jakby był postronny w całej sprawie. To nie powinno tak wyglądać - podkreślał. Według pana Grzegorza mieszkańcy zostali wykluczeni z procesu podejmowania decyzji. - Wszystko miało się odbyć poza plecami ludzi, zwłaszcza starszych. Dowiedzielibyśmy się o tym, kiedy przychodnia zostałaby zamknięta. Dopiero gdy sprawa została nagłośniona, rozpoczęto z nami rozmowy i spotkania. Wcześniej udawano, że wszystko jest w porządku, że wszyscy będą zadowoleni, ale tak nie jest - zaznaczył.

    Doktor Jerzy Błoński w rozmowie z portalem podkreśla, że nie rozumie powodów, dla których miałby opuścić ośrodek. Nie zgadza się z działaniami gminy i twierdzi, że decyzja o wypowiedzeniu umowy jest niesprawiedliwa i krzywdząca. - Przez 39 lat leczyłem tutaj całe pokolenia mieszkańców. Mam specjalizację z medycyny ogólnej i medycyny rodzinnej, znam ludzi, ich sytuacje zdrowotne i życiowe. Pacjenci mają do mnie bezpośredni kontakt, o każdej porze mogą zadzwonić, nie zamykam się w sztywnych ramach godzinowych - jestem dostępny, kiedy mnie potrzebują - mówi.- Nie czuję się wypalony, jak mi sugerowano. Opuszczenie lokalu wymusza się na mnie pod groźbą - najpierw próbowano mnie przekonać, że nie mam wyboru, a później dali mi wypowiedzenie. Ja nie zamierzam się wyprowadzać. Ludzie mi ufają, a ja chcę im służyć. Nie mogę tych ludzi zostawić. Wiem, że nowy podmiot, który ma tu wejść, proponuje część usług komercyjnych, a ja mam pełne zaplecze diagnostyczne i laboratorium. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, przeniosę się w inne miejsce, pacjenci już deklarują, że pójdą za mną - zapowiada. Dodaje też, że jego żona prowadzi w przychodni gabinet stomatologiczny, również zakontraktowany z NFZ, i nie wiadomo, czy nowy podmiot zapewni kontynuację tych świadczeń. - Nie walczę o budynek, walczę o możliwość dalszego leczenia ludzi, którzy mi zaufali. - podsumowuje.

    Podczas rozmowy doktor odniósł się również do zarzutów o spóźnienia. - Nie spóźniam się z lenistwa. Odbieram telefony z prośbą o pilną pomoc. Jeżdżę na wizyty domowe. To nie jest zamknięta placówka z kartami odbijania czasu pracy - jestem lekarzem pierwszego kontaktu, działam dla ludzi, prowadzę także teleporady - mówił.

    Nowy podmiot - spółka "Mój Doktor" według wójta ma prowadzić rozbudowaną opiekę i zapewnić pełny zakres usług. Mieszkańcy jednak kwestionują te zapewnienia. - To komercja, a nie pomoc. Raz w miesiącu ma być specjalista, za którego trzeba będzie zapłacić kilkaset złotych. I co, jeśli nowy podmiot się nie utrzyma? Kto wtedy będzie nas leczyć? -pytają.

    - Nie chcemy, żeby ktoś przejmował gotowy ośrodek, wyremontowany i wyposażony przez doktora. Jeżeli nowa firma ma działać, niech otworzy swój ośrodek w nowym budynku gminy. My zostajemy z doktorem - mówił Tomasz Lubacz. My pójdziemy za doktorem, nawet jeżeli będzie zmuszony opuścić aktualne miejsce.

    Obawy mieszkańców są tym większe, że ostateczny kształt świadczeń w tzw. okresie przejściowym nie jest jasny. - Od świąt nie wiemy, czy w ogóle będziemy mieli dostęp do lekarza. Przewożenie nas do Chróścic na koszt urzędu to nie jest rozwiązanie - komentują pacjenci.

    Spór trwa, choć decyzja formalnie została już podjęta, mieszkańcy zapowiadają, że nie zrezygnują.

    Wójt zapowiedział spotkanie z przedstawicielami mieszkańców po świętach. Część z nich liczy, że jeszcze nie jest za późno na wycofanie decyzji. Z kolei Jerzy Błoński zapowiada, że dalej będzie przychodzić do pracy, dopóki będzie taka wola pacjentów i nie zapadnie rozstrzygnięcie sądu.

    Do sprawy powrócimy.
    reklama

    Wydarzenia pod patronatem portalu

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".

    2025-04-16 23:25:31 [192.168.32.*] id:1680946  
    Gaz: Napisał postów [5802], status [VIP] Reputacja
    Wójta na taczkę i do lasu jak Jagne..

    Nick:
    Treść: