Odkrycia archeologiczne, najpierw na zewnątrz, a potem wewnątrz katedry, nie były na rękę duchownym zarządzającym świątynią, którzy chcieli jak najszybciej zakończyć trwające od kilku lat prace remontowe i wrócić do dawnego porządku mszy świętych. Ziemia pod posadzką odsłaniała coraz więcej tajemnic, historycy i władze Uniwersytetu Opolskiego pozyskiwali pieniądze na dalsze prowadzenie prac. Biskup Andrzej Czaja - zgodnie z tym co mówią historycy - był coraz bardziej przychylny mrówczej pracy wolontariuszy, studentów i wykładowców. Wszystko jednak mogło być tylko na pozór, tylko...dlaczego?
Znaleziska mocno pokrzyżowały plany duchownych, ponieważ w ubiegłym roku to właśnie w opolskiej katedrze miały kończyć się pielgrzymki, miał mieć miejsce jubileusz, tymczasem okazało się, że katedrę trzeba zamknąć ze względu na prace wykopaliskowe. Dr Magdalena Przysiężna-Pizarska od samego początku mocno angażowała studentów w pracę na "żywym" organizmie. Dzięki temu, studenci potrafili spędzać w katedrze wiele godzin dziennie ciesząc się z kolejnych postępów w pracach.
Strona kościelna bezskutecznie próbowała podważyć wartość odkryć, o czym mówi śmiało dr hab. Anną Pobóg-Lenartowicz, mediewistka z Instytutu Historii UO.
- Strona kościelna przeraziła się ogromu prac archeologicznych i coraz śmielszych hipotez dotyczących wartości tych znalezisk, co oznaczało konieczność ich ekspozycji. Szukano więc argumentów wymuszających zaniechanie naszych badań. Dlatego najpierw poszukiwano specjalistów, którzy mogliby podważyć wagę naszych odkryć. Bezskutecznie. Później poszukiwano bakterii niebezpiecznych dla zdrowia, a na pewno obecnych w jamach grobowych - badania wykazały jednak, że ich tam nie ma... Ekspertyza fachowców, profesorów geologii, obaliła też kolejny podnoszony argument - że prace archeologiczne naruszą fundamenty katedry. I to właśnie próby podważenia sensu prowadzenia prac archeologicznych w katedrze zajęły tych kilka martwych miesięcy - tak mi się dzisiaj, z perspektywy czasu, wydaje. Wtedy nikt, łącznie ze mną i panią Magdą, tego nie mógł zrozumieć: odbierałam telefony od dziennikarzy, od innych księży i od mieszkańców Opola, wszyscy pytali, dlaczego w katedrze nic się nie dzieje... - Tymczasem na konto Uniwersytetu Opolskiego wpłynęły z Ministerstwa Nauki pieniądze na sfinansowanie prac prowadzonych w katedrze... - mówi dr hab. Anną Pobóg-Lenartowicz, mediewistka z Instytutu Historii UO.
Z uwagi na fakt, że zobowiązano uczelnię do pozostawienia terenu w stanie "zastanym", ci sami studenci, którzy długie miesiące odkrywali tajemnice tego miejsca, zasypują teraz swoje odkrycia.
- To jest jakiś dramat. Zasypywanie odkryć w katedrze to przesądziło. W dobie, kiedy możemy odkryć naprawdę wielki kawał historii sięgającej kilka wieków wstecz, ktoś mówi, że liczy się społeczność kościelna. Między słowami wszyscy wiemy, że chodzi o mniejsze wpływy na tzw. tacę. To kolejne miejsce, w którym drzemią tajemnice, które ciekawią opolan, samych studentów, Polskę... a zakopujemy je w imię...ducha świętego? Podobną klęskę poniosły takie miejsca jak gród koło Wieży Piastowskiej i kilka innych - mówi nam jedna ze studentek Uniwersytetu Opolskiego.
Do tematu marnowanego potencjału historycznego wrócimy. Władze Uniwersytetu Opolskiego wydały oświadczenie w sprawie prac archeologicznych w katedrze. W skrócie - są przeciw zasypywaniu odkryć. Oświadczenie można przeczytać pod linkiem:
Otwórz dokument w nowym oknie
DonPedro69: Napisał postów [11148], status [VIP]
To jest kościół a nie archeo więc wypad!