(Fot. Archiwum )
Przypomnijmy, iż partia Prawo i Sprawiedliwość zdobyła największą liczbę głosów i będzie miała najwięcej mandatów w Parlamencie (194). Niemniej jednak, do uzyskania większości brakuje im kilkudziesięciu miejsc, a pozostałe ugrupowania kategorycznie zapewniają, że nie zamierzają współpracować z obecną partią rządzącą. Druga - Koalicja Obywatelska zdobyła 157 mandatów, Trzecia Droga - 65, Nowa Lewica - 26, a Konfederacja - 18.
W poniedziałkowy wieczór prezydent Andrzej Duda ogłosił, że "po spokojnej analizie i przeprowadzonych konsultacjach" postanowił powierzyć misję sformowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.
W czwartek wieczorem w Warszawie odbyło się kolejne spotkanie liderów ugrupowań opozycyjnych w sprawie umowy koalicyjnej, nowa umowa została dziś w południe podpisana. Opozycja przed decyzją prezydenta zgłaszała, że jest gotowa przejąć władzę w Polsce.
Eksperci, w tym profesor Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwracają uwagę, że brak większości dla Prawa i Sprawiedliwości, stawia pod znakiem zapytania możliwość rządzenia. Profesor Flis komentuje sytuację dla Business Insider, sugerując, że ekipa Morawieckiego wydaje się być upojona władzą i trudno jest przewidzieć, czy będzie w stanie otrzeźwieć.
Część polityków i ekspertów spodziewa się, że skład nowego rządu będzie zbliżony do poprzedniego. Jednak nie jest to pewne, zwłaszcza gdy ministrowie nie uzyskają wotum zaufania. Może się zatem zdarzyć, że niektórzy członkowie rządu obejmą stanowiska tylko na kilka tygodni i zgodnie z art. 154 ust. 3 Konstytucji RP dojdzie do powołania nowego gabinetu już przez Sejm. Istnieje obawa, że ci ostatni mogą wykorzystać ostatnie dni swojej władzy do podejmowania decyzji, co może być kwestionowane prawnie.
Profesor Flis ostrzega przed potencjalnymi konsekwencjami takich działań, zwracając uwagę na ryzyko procesów sądowych. Politolog prof. Roman Bäcker podkreśla natomiast, że zwyczaje parlamentarne sugerują, iż odchodzący rząd nie powinien podejmować istotnych decyzji, zwłaszcza finansowych, w okresie przejściowym.
Ceny za wejście do "tymczasowego" rządu mogą być wysokie, zarówno finansowo, jak i politycznie. Mimo że członkowie nowego gabinetu otrzymają zapłatę- i odprawę, zostaną z pewnością skonfrontowani z upokorzeniem, gdyż zdobycie poparcia w Sejmie wydaje się mało realne.
Analizując sytuację, niektórzy politycy opozycji sugerują, że to wszystko może być próbą budowy legendy o rządzie, który nigdy nie powstał, pomimo zwycięstwa partii w wyborach. Tymczasem przeciwnicy tej koncepcji twierdzą, że taki scenariusz byłby komiczny, co może zaszkodzić politykom. Termin "kulawy kaczor" już jest używany przez opozycję, sugerując, że Morawiecki będzie w sytuacji bezsilnego polityka na końcu kariery.
Sytuacja, jak zauważa prof. Flis, jest bezprecedensowa, choć już wcześniej mieliśmy do czynienia z rządem "tymczasowym". Jednak to wyjątkowy moment w historii III RP, a samo państwo jeszcze nie doświadczyło sytuacji, w której przedstawiciel parlamentarnej większości nie otrzymał misji budowania rządu.
Źródło: Business Insider.pl
Jerry: Napisał postów [4705], status [VIP]
Odezwał się najwiekszy złodziej!