- Autor: Greg
- Wyświetleń: 4465
- Dodano: 2010-09-08 / 22:44
- Komentarzy: 6
Od 38 lat pracuje z gwiazdami festiwalu
Podczas festiwalowych koncertów jest zawsze z boku lub z tyłu sceny. Dla kamer stara się być niewidocznym, choć nie zawsze się to udaje. Od 1972 roku jeden z pracowników telewizji pełni tą samą, bardzo odpowiedzialną funkcję.
- Im mniej mnie widać, tym lepiej. Czasem jednak wyłowi mnie któraś z wielu kamer, rozstawionych dookoła sceny - mówi Marek Grąbczewski. To człowiek, który od niespełna 40 lat dba o to, by właściwy mikrofon trafił w ręce wychodzącego na opolską estradę artysty.
Podczas jednego wieczoru na scenie używanych jest około 50 mikrofonów. 14 z nich to mikrofony dla wokalistów i wokalistek, tyle samo jest zestawów nagłownych, dzięki którym gwiazdy mają swobodę ruchów i wolne ręce. Pozostałe są wykorzystywane do nagłośnienia orkiestry. W tym roku, po raz pierwszy w historii festiwalu, wszyscy instrumentaliści mają mikrofony bezprzewodowe.
- To nowość, dzięki temu każdy muzyk może wstać ze swojego miejsca i grać w dowolnym miejscu - tłumaczy dźwiękowiec. Marek Grąbczewski wspomina festiwale sprzed lat, kiedy nie było jeszcze technologii bezprzewodowej. Wtedy problem stanowiły kilometry kabli, a dziś wyzwaniem jest zapanowanie nad wieloma częstotliwościami radiowymi. Tą drogą porozumiewają się także realizatorzy wizji, pracownicy ochrony czy technicy. Każdy musi mieć swoje, wolne od zakłóceń pasmo pracy.
Jak nie pogubić się w gąszczu mikrofonów? - Mamy różne systemy oznakowania, czasem korzystamy z kolorowego kodu paskowego, choć najprostsze są oznaczenia numeryczne. Mikrofony dopasowujemy do warunków, w jakich realizowany jest dany koncert. Tutaj - w plenerze używamy innych mikrofonów niż w salach koncertowych. Dużo zależy od warunków atmosferycznych - tłumaczy Marek Grąbczewski.
Próby przed koncertami i doświadczenie pomagają zapanować nad sytuacją, chociaż wpadki i tak się zdarzają. - Nie myli się tylko ten, co nic nie robi. Kiedyś mieliśmy śmieszną sytuację - pracowaliśmy jeszcze z kolorowymi gąbkami, które były nałożone na mikrofony. Dzięki nim rozróżnialiśmy poszczególne numery. Jednak gdy w trakcie występu włączono nad sceną lampę ultrafioletową, wszystkie kolory wydawały się inne, niż w rzeczywistości - wspomina z uśmiechem dźwiękowiec.
Marek Grąbczewski na co dzień pracuje w warszawskim studiu telewizyjnym przy ul. Woronicza. Zajmuje się tam realizacją dźwięku.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
marga25: Napisała postów [49], status [rozkręca się]
i jak zwykle te szare osobowości najwięcej robią!Tylko mu pogratulowac cierpliwości do (nazwijmy ich) gwiazd.