Nowe rozporządzenie to duże ułatwienie dla konsumentów. Szczególnie wtedy, kiedy nie mamy pewności, czy promocja oferowana w sklepie faktycznie jest ceną okazjonalną. Teraz do takiej informacji konieczne jest dodanie również najniższej ceny oferowanego produktu, która obowiązywała na 30 dni wstecz. Sprzedawcy muszą taką informację umieszczać w przypadku niemal każdego przecenionego produktu. Wyjątek stanowią towary szybko psujące się oraz te, które dopiero co trafił do oferty sklepu.
- Przepisy rozporządzenia stanowią m.in., że cenę, cenę jednostkową lub informację o obniżonej cenie uwidacznia się na danym towarze, bezpośrednio przy towarze lub w bliskości towaru, którego dotyczy cena, w miejscu ogólnodostępnym i dobrze widocznym dla konsumentów. Obowiązek ten może być realizowany np. poprzez informację na wywieszce, w cenniku czy postaci nadruku na towarze - czytamy na stronie Ministerstwa Finansów.
Sprawdziliśmy jak to działa w praktyce. Informacje o najniższej cenie sprzed miesiąca znaleźliśmy na większości produktów odwiedzanych przez naszą redakcję sklepów. Są też smutne informacje - większość "mega" promocji to w zasadzie sprzedaż towaru po wyższej cenie, niż można go było kupić wcześniej.
Tak samo wygląda to w sprzedaży internetowej. Czasami musimy być bardzo czujni, by tę informację zauważyć. W niektórych przypadkach, informacja jest podana bardzo drobnym drukiem, często niemal zlewającym się z tłem strony. Trzeba sporej dozy spostrzegawczości, by zorientować się, że taniej o 100 czy nawet 300...złotych już było.
Zgodnie z dyrektywą Omnibus, fałszywa najniższa cena może słono kosztować sklep internetowy. Kary wynoszą nawet 40 tys. zł.