- Autor: Seeb
- Wyświetleń: 21661
- Dodano: 2008-10-11 / 06:36
- Komentarzy: 255
Odwoził żonę kolegi po pijaku
20-letni Maciej M. kierował samochodem mając w sobie ponad 1,5 promila alkoholu.
To cud, że nie doszło do tragedii. Patrząc na roztrzaskany samochód, który uderzył w drzewo, trudno uwierzyć, że obie jadące nim osoby przeżyły.
Do zdarzenia doszło chwilę przed 2.00 na trasie pomiędzy Tarnowem Opolskim, a drogą Opole - Strzelce Opolskie.
Kierujący dostawczym citroenem 20-letni mężczyzna na prostym odcinku drogi zjechał na lewą stronę i uderzył w drzewo. Samochodem oprócz kierowcy jechała młoda kobieta. Oboje zostali ranni. Świadkom wypadku udało się wydostać z samochodu pasażerkę. Kierowca został zakleszczony w pojeździe i dopiero przybyłym na miejsce strażakom udało się go wydostać.
Szybko okazało się, że sprawca wypadku był pijany. 20-letni Maciej M. miał w sobie ponad 1,5 promila alkoholu.
Jak się dowiedzieliśmy, 20-latek miał odwieźć z Tarnowa Opolskiego do mieszkania w Opolu żonę swojego kolegi z którym ta pokłóciła się podczas imprezy. Samochód którym jechali rozbił się na drzewie zaledwie kilkaset metrów od miejsca z którego wyjechali.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
sumienie narodu: Wszyscy (samuraj, to do ciebie m.in.) mieszacie pojęcia.Piszecie bezładnie, niechlujnie, a unosicie się honorem jak żaba posadzona o nieurodziwość. Taka beznadziejna postawa jest już nużąca. Między kolegą a przyjacielem jest istotna różnica. Mam wielu kolegów w pracy, którym nigdy bym nie przypisał przydomka przyjaciel, za to bez żenady (i uszczerbku na sumieniu) bym skonsumował ich żony, jeśli byłyby tego oczywiście warte, bo niewiele ich znam. A przyjaciela mam jednego. Od wielu lat. I do głowy mi nie przyszło zrobić mu krzywdę. Ale tej subtelności nie zrozumiecie... Aha. Sumienie jakieś mam, ale bez przesady: 99,9999% osób udających posiadanie sumienia, lata co chwila do spowiedzi, żeby swoje przeróżne codzienne bezeceństwa wymazać...