Luźna bluzka z dekoltem i do tego w pstrych kolorach - w nyskim starostwie taki strój nie przejdzie, bo będzie naruszał kilka zapisów kodeksu ubraniowego. Na zdjęciu Agnieszka Jurowicz, naczelniczka jednego z wydziałów opolskiego ratusza w 2011 roku.(Fot: Dżacheć)
Przypomnijmy. Zdzisław Baran, sekretarz Starostwa Powiatowego w Nysie, opracował dokładny kodeks ubraniowy, który ma być uzupełnieniem kodeksu etycznego pracowników urzędu. Na kilkunastu stronach dokumentu sprecyzowane zostały nie tylko elementy garderoby urzędników, ale też ich kolory czy kwestie dodatków. - Jestem przekonany, że takie regulacje są potrzebne. To nie kwestia mojego widzi mi się, ale doświadczeń. Niestety nie wszyscy pracownicy naszego starostwa dbają o odpowiedni dla urzędnika ubiór – podkreśla Baran.
Co o pomyśle sekretarza sądzą pracownicy nyskiego urzędu – trudno powiedzieć, bo oficjalnie sprawy nie komentują. Od jednej z urzędniczek usłyszeliśmy z wielką ulgą w głosie, że póki co w pracy obowiązuje jedynie kodeks etyczny. Rozwiązanie w postaci kodeksu ubraniowego dla nyskiego starostwa nie wzbudza też uznania w sąsiednim ratuszu. - Problem niestosownego ubioru urzędników nie dotyczy Urzędu Miejskiego w Nysie. Nie mamy też formalnie ustalonych przepisami zasad ubioru urzędników – ucina temat Jolanta Barska, burmistrz Nysy.
Temat tzw. dresscodu sondujemy więc w Opolu. Ponad 8 lat w opolskim ratuszu przepracowała Agnieszka Jurowicz, do niedawna jeszcze naczelniczka wydziału organizacyjnego, obecnie wicedyrektor Narodowego Centrum Polskiej Piosenki. - W naszym kraju, szczególnie w sferze administracji publicznej, ustalanie kanonów w zakresie stroju służbowego jest wciąż pewnym novum – ocenia. - Uważam jednak, że ważniejsze w zakresie wdrażania dresscodu jest dawanie przykładu, dyskretne motywowanie, niedyskryminujące i delikatne wskazywanie na uchybienia w zakresie stroju. Ja nigdy nie byłam zresztą najlepszym przykładem modelowego urzędnika. Podczas oficjalnych sytuacji można mnie było zobaczyć w grzecznej sukience i marynarce. Jednak na co dzień kierując wydziałem organizującym pracę urzędu ubierałam się w sposób "mniej formalny" – podkreśla Jurowicz.
O rozwiązanie, które planuje w nyskim starostwie wprowadzić sekretarz zapytaliśmy też w Państwowej Inspekcji Pracy. - Pracodawca w tym przypadku ma możliwość wprowadzenia wewnątrzzakładowych regulacji dotyczących stosowania odpowiedniego ubioru przez pracowników. Ich zadbany i schludny wygląd może być elementem budowania pozytywnego wizerunku firmy czy instytucji i wpływać na jakość usług. Należy przy tym pamiętać, aby wprowadzone zasady dotyczące ubioru nie naruszały przepisów prawa pracy, w zakresie poszanowania godności osobistej pracowników i zakazu dyskryminacji – mówi Łukasz Śmierciak z opolskiego oddziału PIP. - Warto też pamiętać, że jeżeli pracodawcy zależy na określonym ubiorze pracowników, powinien rozważyć możliwość finansowej rekompensaty lub sfinansować zakup jednakowych strojów, np. garniturów czy żakietów – dodaje Śmierciak.
anulka86: Napisała postów [8], status [nowy]
Uważam że bardzo dobrze robi,urzędy to nie rewia mody.NIe słyszałam jeszcze żeby w urzędach płaciło się za strój do pracy z własnej kieszeni a jeżeli tak jest to na pewno te przepisy się zmienią. Wyobraście sobie jakiegoś chłopaka w dredach i rokiem między kolanami i zachowuje się tak jak przy znajomych a obok postawcie chłopaka w garniturze pod krawatem i jak myślicie do kogo pójdą petenci do chłopaka w dredach czy w garniturze?Urzędy są po to by nas reprezentować a nie hańbić i pokazywać innym krajom jacy ludzie mieszkają w polsce.Nikt nie jest doskonały a trzeba wiedzieć jak należy postępować i do każdej sytuacji dostosować swój ubiór.