(Fot. Dżacheć)
Barbara Babuśka jest jedyną kobietą na Opolszczyźnie, która jeździ do akcji gaśniczych.
Ze strażą jest związana od dawna. Młodzieżowe drużyny pożarnicze i działalność w OSP - to były początki. Później studia w Warszawie - do wyboru uczelni nikt nie musiał jej namawiać - Szkoła Główna Służby Pożarniczej. - Mój rocznik ukończyło 89 osób, z czego 7 to kobiety - mówi Barbara Babuśka.
Zapewnia, że koledzy przyjęli ją w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 jak swojego, bez docinków czy żartów. - Czasy się zmieniły, to już nie jest coś niezwykłego, że kobieta pracuje w straży i dowodzi mężczyznami - dodaje. Barbara Babuśka w JRG nr 1 przy ulicy Głogowskiej w Opolu służy od 1 czerwca.
Jesteśmy ciekawi, czy podczas służby może zachować jakieś kobiece atrybuty, jednak szybko dostajemy rzeczową odpowiedź. - Pierścionki i metalowe ozdoby są niebezpieczne, bo szybko się nagrzewają, kolczykiem można o coś zaczepić, a makijaż pod maską aparatu powietrznego to tylko ryzyko, że coś wpadnie do oka. Jedynie długie włosy nie przeszkadzają, zawsze na akcji mam niepalną kominiarkę - tłumaczy.
Sama nie lubi zwrotu "strażaczka". Zatem pani strażak uczestniczyła już w kilku akcjach - to wypadki komunikacyjne oraz dwa pożary. Wyjazd do dzisiejszego pożaru na Metalchemie przerwał naszą rozmowę.
- Kobiety w straży pożarnej pracują od dawna, ale większość z nich "za biurkiem" czyli w sekretariatach bądź na stanowiskach kierowania. My przyjęliśmy Basię ciepło, ale nie stosujemy taryfy ulgowej. Każdy strażak ma określone zadania i musi je bezbłędnie spełniać. Od tego nierzadko zależy ludzkie życie - mówi asp. sztab. Rajmund Niemczyk z JRG nr 1 w Opolu.
Fan OSP: Napisał postów [3], status [żółtodziób]
skoda yno ze unołs w strazy nima zołdnej kobitki