(Fot. Archiwum)
Zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu, które objęły swoim zasięgiem całe miejsce wypadku. Jak ustalono, kobieta przemieszczająca się po parkingu w pewnym momencie upadła na jezdnię - nie na skutek potrącenia czy potknięcia się o jakąkolwiek przeszkodę. Leżała na ziemi przez chwilę, gdy jeden z zaparkowanych samochodów rozpoczął manewr cofania, a następnie ruszył do przodu. Wtedy doszło do najechania na leżącą kobietę.
Kierowca zatrzymał pojazd dopiero po kilku metrach, kiedy zorientował się, że pod samochodem znajduje się człowiek. Niestety, obrażenia, jakich doznała kobieta, okazały się śmiertelne.
Kluczowym pytaniem, które starali się rozstrzygnąć prokuratorzy i policjanci, była kwestia widoczności - czy kierowca mógł w porę zauważyć leżącą osobę przed pojazdem. Odpowiedź przyniosła opinia biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Ekspert jednoznacznie stwierdził, że kierowca nie miał fizycznej możliwości zauważenia kobiety - elementy konstrukcyjne samochodu uniemożliwiały widoczność obszaru do około 4 metrów przed maską. Pokrzywdzona leżała niespełna 3 metry przed autem.
- Z uwagi na ustalenia biegłego, które wykluczyły możliwość zauważenia kobiety przez kierowcę, prokuratura uznała, że brak jest podstaw do postawienia zarzutów - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, Stanisław Bar.
Decyzja o umorzeniu postępowania nie jest prawomocna. Stronom przysługuje zażalenie.
Sprawa z Strzelec Opolskich przypomina o tragicznym zbiegu okoliczności, który może zakończyć się śmiercią, mimo że nikt nie działał z premedytacją czy zaniedbaniem.
Zobacz także:Tragiczny wypadek na parkingu przed marketem w Strzelcach Opolskich
