To nie pierwsza tak dramatyczna historia związana z ciężarnymi. Do kolejnej tragedii doszło w Nowym Targu. Tam 33-letnia pacjentka zmarła w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II. Kobieta była w piątym miesiącu ciąży, a na oddział trafiła z bezwodziem. Prokuratura podała wstępną przyczynę śmierci Doroty. Ma być nią wstrząs septyczny, który z kolei spowodował niewydolność krążeniowo-oddechową.
"Protestujemy przeciw torturom i śmierci kobiet na porodówkach, w szpitalach i gabinetach ginekologicznych, przeciw zmuszaniu kobiet do noszenia zagrażających i niechcianych ciąż, przeciw rodzeniu pod przymusem, przeciw zakazowi aborcji, zbrodniczym rządom PiS oraz cynizmowi i naruszaniu prawa przez lekarzy. Przeciw odbieraniu nam prawa do życia, zdrowia i wolności" - zapowiadał Ogólnopolski Strajk Kobiet.
Na Placu Wolności można było spotkać zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Wszyscy protestujący przeciwko prawu, którego tak kurczowo trzyma się w Polsce, a przez które zmarła kolejna, młoda kobieta w ciąży.
- 33-letnia Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo polskie prawo antyaborcyjne zabija, a z lekarzy czyni politycznych sługusów zamiast ekspertów od ochrony zdrowa. Dorota nie żyje, bo lekarze się nie buntują - słyszeliśmy.
- Zamiast leczyć Dorotę i ratować ją przed sepsą pielęgniarki kazały jej leżeć z nogami w górze, bo to miało pomóc przywrócić wody płodowe. Dorota skarżyła się na ból głowy, a wskaźniki świadczące o stanie zapalnym w organizmie rosły. Zaczęły się wymioty. Leżąc z nogami w górze Dorota spędziła ostatnie doby swojego życia. Gdy stwierdzono zgon płodu o 5.20 rano, lekarze ze szpitala im Jana Pawła II zamiast bezzwłocznie ratować życie Doroty, zadzwonili do wojewódzkiego konsultanta po dupokryjkę.Dorotę zakwalifikowano do operacji dopiero po konsultacji z prof. Hubertem Hurasem, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie ginekologii i położnictwa w dniu 24 maja 2023 o godz. 7.30. Czyli kolejne dwie godziny czekania i skazywanie Doroty na śmierć. Dorota zmarła o 9.39 - słyszymy dalej.
- Mam ponad 30 lat i marzę o dziecku. Nie wszystkie ciąże wyglądają książkowo. Są przeróżne komplikacje. Decyzję o macierzyństwie utrudnia mi myśl, że jeśli pójdzie coś nie tak, jeśli moje dziecko będzie śmiertelnie chore, jeśli ciąża w jakiś sposób zagrozi mi, to umrę. Z drugiej strony, jeśli dziecko urodzi się chore, zostanę bez pomocy państwa. Prawo jest zbyt surowe, nie zawiera odstępstw od niektórych reguł. W pełni rozumiem ochronę życia, ale nie za cenę innego życia, bądź dwóch żyć - mówi uczestniczka protestu w Opolu.
Szpital w Nowym Targu po śmierci 33-letniej Doroty wydał oświadczenie, w którym pisze m.in."
"Pacjentka przez cały pobyt była otaczana opieką i troską ze strony pracowników. Była również informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka. Rozumiała sytuację, jako osoba zawodowo związana ze środowiskiem medycznym. Zadbaliśmy o to, by zarówno ona, jak i rodzina, otrzymała wsparcie ze strony psychologa. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest to sytuacja. Zależy nam na tym, żeby sprawę wyjaśnić, o czym mówimy od samego początku. Prosimy też, by nie ferować wyroków przed ostatecznym zbadaniem i wyjaśnieniem przyczyny tej tragedii."
[moderacja]: Napisał postów [328], status [pismak]
[moderacja]