Sąd Okręgowy w Opolu wydał postanowienie o nieważności uchwały Rady Nadzorczej spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu w sprawie zawieszenia prezesa Ireneusza Jakiego.
Afera przetargowa
- Podczas mojej 7-letniej obecności w spółce przeprowadziliśmy kilka przetargów. Przez blisko dekadę prowadziliśmy spółkę z sukcesami. Zawsze spełniane były wszystkie wymogi. W roku ubiegłym po dłuższym chorobowym szpitalnym pana prezesa Jakiego, od razu odkrył nieprawidłowości w przetargu i podpisanej umowie i ugodzie o czym natychmiast poinformował prezydenta miasta Opola. Zamiast zająć się tymi nieprawidłowościami, bo był wtedy jeszcze na to czas, pan prezydent postanowił zemścić się i wyciągnąć sprawę rzekomego mobbingu - mówi były wiceprezes, Mateusz Filipowski.
- Sami państwo wiecie jak się skończyła sprawa przetargu na energię elektryczną i podpisanego porozumienia. Dwie osoby z zarządu spółki są zawieszone, grozi im do 10 lat więzienia. Sprawa przetargu od samego początku była skierowana do Urzędu Miasta w Opolu, a później wyciągnięto sprawę rzekomego mobbingu - dodaje.
- W ostatniej dekadzie sytuacja finansowa WIK była bardzo dobra. Sytuacje finansowa potwierdzają też biegli rewidenci. To, że przetarg był nieudany i obarczony błędami spowodowało problemy finansowe spółki. Co roku WIK przekazywał dywidendę do miasta Opola. To, że przetarg obarczony był wieloma błędami spowodowało straty około 14 milionów w spółce. Rok 2022 to pierwszy taki rok od wielu lat, kiedy spółka nie przekazała dywidendy do miasta - mówi Jolanta Pałosz.
Ireneusz Jaki mówi o korupcji.
- Osoby, które zeznawały przeciwko mnie otrzymały chwilę przed zeznaniami wysokie gratyfikację finansowe. Myślę, że doszło tutaj do korupcji. 26 mają rada nadzorcza podjęła uchwałę o moim zawieszeniu, później po 3 miesiącach zdecydowała o moim kolejnym zawieszeniu. Gazetka pana prezydenta za pieniądze publiczne szkalowali mnie na tyle, ile mogła. Natomiast Sąd zakazał tych działań - mówi Ireneusz Jaki.
- 14 października Sąd uchylił moje zawieszenie i wiem, że już podjęto próby, by znowu mnie zawiesić. Poprzednio argumenty były zupełnie nietrafione, jedynym argumentem, który można użyć jest mój stan zdrowia, jednak jest on dobry. Myślę, że przez przypadek prezydent Wiśniewski w czerwcu 2020 powołał mnie na kolejną kadencję. Sondaże, wyniki mówią za siebie - mówi.
W dniu 18 października prezes WIK po długiej przerwie wrócił do pracy. Twierdzi, że obecni członkowie zarządu mocno mu pracę utrudniają.
- Dziś poprosiłem o dostęp do dokumentów i przedstawienie mi stanu spółki na dzień dzisiejszy. Pan Kawecki od rana utrudnia mi dostęp do tych dokumentów. Nagrywa moje rozmowy, przeszkadza. W spółce trwa kontrola GIP z Warszawy.
- 26 maja poprosiłem o kontrolę PiP w spółce. Kiedy mnie nie było, robiono też ankiety, szykanowano mnie w pismach wewnętrznych do pracowników. Mam dowody na to, że pracownicy byli korumpowani, by składali określone, obciążające mnie zeznania.
Na koniec prezes Jaki dodaje, że chce spotkać się z pracownikami, o ile znów nie zostanie zawieszony. - Powiem pracownikom, że bardzo się cieszę że mogę z nimi znów pracować. Na sukces spółki pracowaliśmy wszyscy, zanim w spółce pojawiła się pani Agnieszka M i Pan Sebastian P. spółka była w świetnym stanie - kończy.
Gaz: Napisał postów [5453], status [VIP]
Trole z PO nie mają sie czego czepić,czepcie się koperciarza z Senatu.