• Autor: kam_ila
    • Wyświetleń: 3451
    • Dodano: 2022-04-05 / 11:05
    • Komentarzy: 1

    Śmiertelnie pobił kolegę "niedoli". Opolanin stanął przed sądem

    (Fot. Dżacheć)

    Sprawca dotkliwego pobicia pod galerią handlową w Opolu stanął przed sądem. Poszkodowany nie przeżył kilkudniowej libacji z agresywnym nowopoznanym 30-latkiem z Opola.


    Przed Sądem Okręgowym w Opolu rozpoczął się proces w sprawie śmiertelnego pobicia. 30-letni Radosław K., mieszkaniec Opola dotkliwie pobił swojego kolegę, którego poznał kilka dni wcześniej. Nie wiadomo z jakiego powodu poszkodowany znalazł się w Opolu, kilkaset kilometrów od miejsca swojego zamieszkania.

    Jak ustalono w toku śledztwa w dniach 6-8 sierpnia minionego roku Radosław K. (30 lat) i Artur W., na skwerze w pobliżu Galerii Ozimskiej w Opolu spożywali alkohol. Radosław K. zaatakował kompana uderzając go m.in. pięścią w twarz. Następnie kontynuował bicie pokrzywdzonego, nawet gdy ten znajdował się w pozycji leżącej, zadając mu ciosy łokciem oraz kopiąc go w brzuch i głowę. Siła i umiejscowienie ciosów skutkowały licznymi obrażeniami ciała pokrzywdzonego. Sprawca załamał swej ofierze nos, spowodował również złamania żeber. Nadto u pokrzywdzonego stwierdzono obrażenia wewnątrz jamy brzusznej, które spowodowały masywny krwotok. To właśnie w wyniku krwotoku w dniu 9 sierpnia 2021 r. pokrzywdzony zmarł w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu.

    30-letni Radosław K. nie złożył dziś przed sądem nowych wyjaśnień. Pokreślił, że do zarzucanych mu czynów przyznaje się. Sąd odczytywał zeznania oskarżonego złożone w toku postępowania przygotowawczego.

    - Spotkałem Artura na dworcu, pytał czy widziałem jego samochód. Pomagałem mu go znaleźć. Opisywał, że ten samochód stoi na żółtym parkingu i zorientowałem się, że chodzi o Czarnowąsy. Policja nas zatrzymała na obwodnicy, bo nie mieliśmy świateł. Artur W. mówił że jedzie do pracy. Około tygodnia zbieraliśmy butelki, kradliśmy, a w sumie Artur kradł bo ja nie chciałem. Spożywałem alkohol co 3 dni - odczytywał Sędzia.

    - W piątek jechaliśmy na Horoszkiewicza, poszliśmy do sklepu. Zdenerwowało mnie, że mówił źle o moich najbliższych. Uderzyłem go pięścią w oko i wyjaśniłem za co. Powiedziałem, że nie zgadzam się na obrażanie mojej rodziny. Piliśmy wódkę w krzakach na parkingu koło Tesco. W krzakach dołączył do nas jakiś człowiek. Pytał o obrażenia Artura, chciał wzywać karetkę. Kupiliśmy kolejną flaszkę. Jak powiedział o moim ojcu "skurwy(...)" zacząłem go okładać pięściami, potem kopałem go, potem poszedł spać. Obudziliśmy się w sobotę. On cały czas się przewracał, cały czas pytałem czy wezwać karetkę. Nastała niedziela. Mówił, że kręci mu się w głowie, cały czas odmawiał wezwania karetki - słyszymy dalej.

    - W niedzielę spotkałem Andrzeja, napił się ze mną. Wróciłem wieczorem pod Tesco i wściekłem się, że Artur cały czas leży w krzakach i przez cały dzień nie postarał się o to, by poprawić nasz stan majątkowy. Pobiłem go, byłem zdenerwowany bo cały dzień nie załatwiał żadnych pieniędzy. Gnębiłem go po to, żeby doszedł do siebie - mówił podczas przesłuchania Radosław K.

    Katorga poszkodowanego miała zakończyć się w niedzielę około północy, kiedy poszkodowany zgłosił napotkanemu patrolowi policji, że jego kolega został dotkliwie pobity. Jako sprawcę wskazał innego mężczyznę, a przed sądem tłumaczył, że zrobił to instynktownie. - On ani razu mi nie oddał, nawet mnie nie odepchnął. Nikt inny nie bił Artura - mówił.

    Żona poszkodowanego, która pojawiła się w sądzie w charakterze świadka przyznała, że od kilkunastu lat mąż miał problem z alkoholem. Nieformalnie rozstali się. Mówiła, że od kwietnia 2021 roku nie miała kontaktu z mężem. - Mąż ze mną nie mieszkał, nie wiedziałam gdzie jest. Nie wiem nic o tym, żeby był związany z Opolem. Miał opla. Mąż nadużywał alkoholu od kilkunastu lat, ale nigdy po spożyciu nie był wulgarny, agresywny czy zaczepny. Byłam przekonana, że w tym czasie mąż był w Niemczech - mówiła.

    Syn poszkodowanego zeznał, że miał kontakt z ojcem w 2021 roku. Ostatni raz na kilka dni przed jego śmiercią. - Wcześniej próbowałem się do niego dodzwonić. Nie odbierał. Raz dodzwoniłem się i odebrał oskarżony, powiedział że ojciec śpi. Wcześniej ojciec się tak nie zachowywał. Dzwoniłem za godzinę, znów odebrał pan Radosław. Zaczął się rzucać, zwyzywał mnie - mówił syn poszkodowanego. Dodał, że nie wiedział gdzie się ojciec znajduje, kiedy jednak wspomniał że jest w Opolu był zdziwiony i zaczął się niepokoić.

    Powołani w toku śledztwa biegli psychiatrzy nie stwierdzili podstaw do kwestionowania poczytalności oskarżonego w chwili przestępstwa. Za zarzucone przestępstwo Radosławowi K. grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze od 2 do 12 lat.
    reklama

    Więcej zdjęć

    Napisz co o tym myślisz!

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".

    2022-04-05 11:29:33 [89.67.3.*] id:1636219  
    DonPedro69: Napisał postów [11058], status [VIP] Reputacja
    Dziwna i tragiczna historia. Żal mi człowieka, bo z opisu wygląda, że nikomu krzywdy nie zrobił a spotkała go śmierć. Przykre to. I ten oskarżony taki "przykładny" - do wszystkiego sie przyznał. Trochę jestem zszokowany.

    Nick:
    Treść: