- Autor: Majlan
- Wyświetleń: 10150
- Dodano: 2016-01-03 / 09:00
- Komentarzy: 49
68-letnia biegaczka z Opola pokonuje rocznie ok. 3 tys. kilometrów
Gabrieli Haczyk niestraszne są nawet mrozy i śnieg. (Fot. Dżacheć)
Ma 68 lat, biegać zaczęła w wieku 62. Podczas gdy rano wiele osób woli pozostać w pieleszach, Gabriela Haczyk – jedna z najstarszych biegaczek na Opolszczyźnie - zakłada sportowe buty i przemierza truchtem kolejne kilometry, bez względu na pogodę. Jak sama mówi, do uprawiania sportu zmotywowały ją dzieci i... grożące jej kalectwo.
- Gdy miałam 26 lat i dwójkę małych dzieci, lekarze zdiagnozowali u mnie stwardnienie rozsiane. Z czasem pojawiły się problemy z równowagą, utykanie, a nawet chodzenie na czworaka. Nie mogłam utrzymać szklanki w rękach, miewałam też kłopoty z mówienie przez skurcze szczęki - wspomina Gabriela Haczyk.
Pani Gabriela podjęła jednak walkę z chorobą. - Zalecono mi dobre odżywianie i dużo ruchu. Miałam przydomowy ogródek, ale zaczęłam też uprawiać działkę. Po trzech latach zrezygnowałam z renty inwalidzkiej i rozpoczęłam pracę w zakładzie pracy chronionej. Tam zapewniono mi fachową opiekę medyczną i rehabilitację. Stan mojego zdrowia poprawił się na tyle, że zaczęłam chodzić po górach, prowadziłam nawet rajdy. Cały czas wypierałam z głowy moją chorobę.
Gdy wszystko wydawało się powoli układać, los kolejny raz doświadczył Gabrielę Haczyk. - Zachorowali moi bliscy, musiałam się nimi opiekować i na tamten czas zawiesiłam sportowe buty na kołku. Nastąpiła także reemisja mojej choroby. W wieku 40 lat znów pojawiły się niepokojące objawy, ponownie przebywałam w szpitalu. Walczyłam także z guzem piersi i torbielami trzustki. Cały czas wiedziałam jednak, że nie mogę się poddawać – słyszymy.
Prawdziwym lekarstwem miał okazać się sport. - W końcu moje dzieci stwierdziły, że jeśli nie mam czasu na górskie wycieczki, to mogłabym chociaż z nimi biegać. Miałam wtedy 62 lata, ale byłam zaprawiona w boju, bo góry nauczyły mnie wytrwałości i pokory. Po trzech miesiącach treningów wystartowałam już w Biegu Opolskim. Dystans 10 km pokonałam w 1 h 15 min. Każdy kolejny udział w zawodach sprawiał, że byłam coraz lepsza, biegałam coraz szybciej. Mając 65 lat na karku zrobiłam mój życiowy czas w maratonie – 5 godzin – przyznaje z dumą Pani Haczyk.
Sport stał się także codzienną pasją Opolanki. - W poniedziałki i piątki wsiadam na rower, a pozostałe dni poświęcam bieganiu, bez względu na warunki pogodowe. Rocznie pokonuję dystans ok. 3 tys. kilometrów. Ten sport dostarcza organizmowi potężną dawkę endorfin. Najszczęśliwszy moment to chwila, gdy przekraczamy linię mety, tego nie da się opisać!
W rozmowie z nami, biegaczka podkreśliła także istotną rolę prawidłowego odżywiania. - Dieta jest bardzo ważna. Osobiście unikam chemicznych ulepszaczy, staram się natomiast jeść zdrowe, pełnowartościowe i naturalne produkty. Nie stronię od warzyw oraz owoców, które dostarczają witamin i zastępują tabletki.
Pani Gabriela stara się również propagować sport wśród innych seniorów. - Biegami zaraziłam już kilkoro moich znajomych, nawet tych po 60-tce. Wspólne udowadniamy, że biegać można w każdym wieku i w każdą pogodę. Jestem przekonana, że to właśnie hart ducha, wykształcony dzięki uprawianiu sportu, pozwolił mi pokonać chorobę i że dzięki temu dziś czuję się dobrze.
Zapytana o ewentualne zakończenie kariery, Gabriela Haczyk odpowiada bez wahania. - Mam nadzieję, że będzie mi dane biegać nawet po siedemdziesiątce!
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
agenttomekk: Napisał postów [493], status [starszy pismak]
każda aktywność jest lepsza niż pierdzenie w stołek przed odbiornikiem i wtłaczanie do głowy syfu jaki nam podają a daje to same plusy i kondycja się wyrabia i pozytywne nastawienie najgorzej zacząć niestety dobry nawyk trudniej wyrobić niż zły