(fot: Paweł Stauffer / NTO)
Dziś poborowych w Brzegu opiniuje... ginekolog. - Pewnie, że to trochę śmieszne - przyznaje. Choć chłopaki już - nie jak dawniej - stoją przed komisją w majtkach. Więc może i problem sztuczny?
To ostatni powszechny pobór przed zapowiadanym uzawodowieniem armii. Tak jak dziś w Brzegu, w szeregu innych powiatowych miast Opolszczyzny armia przegląda przyszłe kadry. To ważne, bo - jak mówią - o ile wojny rozpoczynają oficerowie zawodowi, kończą je z reguły oficerowie rezerwy.
Cieszyć się trzeba, że w ogóle jest gdzie ten pobór robić. Bo w szkole w Namysłowie, gdzie dyrektor dał salę, armia przeglądała ludzi od przerwy do przerwy. Ale i też kto wynajmie salę wojsku, skoro MSWiA skąpi na wynajem? Skąpi też na diety dla lekarzy z komisji. Osiemdziesiąt złotych za sześć godzin pracy? Miłogost Babiak, lekarz ginekolog, zgodził się popracować przy poborze trochę z emerytalnych nudów. Na szczęście ma też pieczątkę, na której nie ma wypisanej specjalizacji: ginekolog. Chłopaki nie będą mieli obciachu.
Za Boga żaden z chłopaków nie chce iść w kamasze. Chcą się uczyć, pracować, jak nie tu, to na Zachodzie.
- Rok w armii to rok w plecy - mówią zgodnym chórem. A chor. sztabowy Wojciech Krysieniel potwierdza: - W plecy to ma armia. Bo co komu z żołnierza, którego ledwie zacznie się szkolić, leci do cywila?
Więcej na ten temat czytaj w NTO.pl
?: ?