Prezes Górnika nie kryje, że w klubie się nie przelewa dlatego wizja unijnej dotacji bez własnego wkładu wydawała się szalenie atrakcyjna.(Fot: archiwum prywatne)
21 listopada do prezesa LKS Górnik Januszkowice zadzwonił Dariusz B. z informacją, że pracuje w firmie, która pomaga stowarzyszeniom sportowym w uzyskaniu dotacji unijnych. - Był bardzo miły, uprzejmy i wydawało mi się, że zna się na tym o czym mówi. Twierdził, że Unia Europejska ma wolne środki i w związku z tym do końca roku chcą to rozdysponować po klubach sportowych, w szczególności po wiejskich klubach – opowiada Artur Kuik. - Dotacja miała być bezzwrotna i bez wkładu własnego, co mnie bardzo zaskoczyło ponieważ w każdym dofinansowaniu należy mieć własne środki. Skromnie zapytałem, na co można przeznaczyć te dofinansowanie, a wtedy D. stwierdził, że na cokolwiek co potrzebujemy i jest związane z klubem i działalnością sportową – kontynuuje Kuik.
W Górniku, który prowadzi Artur Kuik się nie przelewa i pieniądze na remont szatni, boiska czy na nowy sprzęt sportowy byłyby niczym manna z nieba. - B. twierdził, że na to wszystko Unia da pieniądze. Największym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość, że 99 procent wniosków składanych przez ich firmę uzyskało dofinansowanie min. 10 tys zł. a zdarzało się, że niektóre kluby sportowe dostały do 100 tys zł. - podkreśla Artur Kuik. Zgodnie z instrukcjami Dariusza B. wszystkie formalności za klub miał wypełnić urzędnik państwowy w terminie do 7 dni od momentu podjęcia oficjalnej współpracy.
- B. tłumaczył, że ten urzędnik nie weźmie ode mnie żadnych pieniędzy ponieważ nie może brać, żeby nikt nie posądził go o łapówki. Jedyna opłata jaką ponoszę przed rozpoczęciem współpracy to 245 złotych. Opłata ta w przypadku niepowodzenia miała być zwrócona z powrotem na konto klubu. Po tak obiecujących rozmowach zgodziłem się na współpracę – relacjonuje prezes Górnika. 22 listopada B. zadzwonił ponownie informując, że wyznaczył już urzędnika w Krapkowicach, który wypełni za klub wszelkie formalności. - Dodał tylko jeden bardzo wielki szczegół, że w poniedziałek przyjdzie do mnie przesyłka za która muszę zapłacić 245 złotych i w tej kopercie będą wszystkie dane dotyczące urzędnika, który to będzie załatwiał za nas formalności, a także informacja o terminie i miejscu spotkania z tym urzędnikiem – mówi Kuik.
W tym momencie prezes zespołu z Januszkowic nabrał podejrzeń co do całego procederu. Kiedy zaczął wypytywać D. o szczegóły współpracy ten przestał odbierać telefony i sam już z klubem się nie skontaktował. - Ktoś ewidentnie próbuje żerować na problemach małych, biednych klubów obiecując bajońskie dotacje, a w rzeczywistości chce je przekręcić na te 245 złotych – podsumowuje Artur Kuik, który całe zdarzenie zgłosił policji.
- Znamy sprawę, ale wobec działań Dariusza B, o ile to prawdziwe dane, nie prowadzimy w tej chwili żadnego postępowania w związku z tym, że nikt nie został poszkodowany – mówi mówi st. asp. Jarosław Waligóra z Komendy Powiatowej Policji w Krapkowicach. - Niemniej działamy prewencyjnie w związku z doniesieniem prezesa Górnika. Informację o próbie oszustwa zamieściliśmy na naszej stronie, a także przekazaliśmy lokalnej gazecie – dodaje Waligóra.
krisss: Napisał postów [2133], status [Szycha]
Dobrze, że prezes ma łeb na karku i nie dał się wciągnąć w gierkę.