- Autor: Seeb
- Wyświetleń: 1826
- Dodano: 2007-11-23 / 12:04
- Komentarzy: 11
Piotr Rubik: Czuję się wybrańcem losu
Z Piotrem Rubikiem - kompozytorem, dyrygentem, multiinstrumentalistą rozmawiała dziennikarka Nowej Trybuny Opolskiej Iwona Kłopocka.
Piotr Rubik razem ze swoją orkiestrą, chórem i solistami wystąpi już jutro w Kędzierzynie - Koźlu, podczas koncertu podsumowującego akcję NTO "Nie zabieraj organów do nieba”.
- Postanowił pan wesprzeć naszą akcję. Ta idea jest panu bliska?
- Cel jest słuszny. Popieram wszelkie inicjatywy, które mogą uratować czyjeś życie. Taka akcja na pewno sprawi, że część ludzi zastanowi się, może podejmie decyzję, by nosić przy sobie zgodę na pobranie narządów.
- Pan by się zgodził?
- Nie miałbym oporów.
- Pytam, bo pan kocha motocykle. Zna pan powiedzenie, że motocykliści to potencjalni dawcy organów?
- Nie radzę go używać w towarzystwie motocyklistów. To wymyślili ludzie, którzy jeżdżą niebezpiecznie samochodami.
- Pan szybko jeździ?
- Raczej nie. Ja lubię duże przyspieszenie, bo to jest frajda, ale na drodze nie muszę udowadniać, że jestem lepszy od innych. Zawsze dostosowuję prędkość do warunków i swego stanu psychofizycznego. Prowokowanie losu to głupota.
- Nie lubi pan prowokować losu, bo czuje się jego wybrańcem?
- To nie jest tak, że zacząłem na siebie uważać, bo stałem się sławny. Po prostu nie leży to w mojej naturze. Zawsze uważałem na zdrowie.
- Ma pan talent, sławę, pieniądze, miłość. Fortuna pana kocha?
- Ja się czuję wybrańcem losu, ale nie dlatego, że mi się powiodło, lecz dlatego, że z nieba, z kosmosu dochodzą do mnie dźwięki, które do innych nie dochodzą. Z tego powodu jestem bardzo szczęśliwy.
- Na swojej stronie internetowej pisze pan, że został "naznaczony przez muzykę”.
- Cokolwiek by się napisało, to zabrzmi banalnie albo patetycznie. Muzyka towarzyszy mi od dziecka, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Trudno mi o tym mówić, bo dla mnie to jest naturalne, jak oddychanie. Ja nie siedzę, nie kombinuję, co by tu skomponować. Muzyka przychodzi do mnie sama, znienacka.
- Pamięta pan swój pierwszy utwór?
- Miałem kilka lat, jak napisałem coś na urodziny mojej babci. Jak umarł prymas Wyszyński, to też coś skomponowałem. Codziennie coś wymyślałem.
- Już wtedy marzył pan o karierze?
- W dzieciństwie marzyłem, żeby mieć dużo płyt. Potem - żeby grać w dobrej orkiestrze, poznawać świat, współpracować ze znakomitymi muzykami. To się zmieniało.
- A o sławie, dużych pieniądzach?
- Nie myślałem o tym w ten sposób. Dla mnie ważne było komponowanie. Wtedy w Polsce szczytem sławy było wyjechać na Zachód, grać tam koncerty i zarobić parę dolarów. Kiedy dorosłem i w Polsce dotknęliśmy zachodniego świata, zobaczyłem, co to może dać. Dopiero wtedy mogłem zacząć marzyć o karierze. Ale i tak najbardziej chodziło mi o to, by ludzie słuchali mojej muzyki. I żeby zostawić coś po sobie.
Dalszy ciąg wywiadu czytaj w NTO.pl
Wydarzenia pod patronatem portalu
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
esteope: Twoja stara klaszcze u Rubika