Porażka z rezerwami MKS - u Kluczbork, wyjazdowa przegrana z LZS - em Piotrówka i wreszcie ostatnia wpadka, 0:1 z walczącą o utrzymanie Victorią Częstochowa. Piłkarze Odry Opole nie rozpieszczają kibiców tej wiosny.(Fot: archiwum)
Sobotni mecz z outsiderem III ligi opolsko – śląskiej Odra mogła zacząć wybornie. Już w 2 minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Tomasz Copik, ale piłka wylądowała na słupku bramki Karola Kuczery. Na tym jednak akcja się nie skończyła, bo odbitą futbolówkę strzałem z półwoleja próbował umieścić w siatce Adrian Krysian – jemu też zabrakło szczęścia bo „wypalił” wprost w poprzeczkę. Miejscowi kibice żądni kolejnych ofensywnych nawałnic OKS srogo się rozczarowali. Poza niecelną próbą z dystansu w wykonaniu Dominika Franka i także chybioną próbą Adam Setli, podopieczni Wojciecha Milenika niczym gości z Częstochowy w pierwszej odsłonie gry nie zaskoczyli.
Element zaskoczenia postanowili za to wykorzystać piłkarze Victorii. Kiedy chwilę po wznowieniu gry w II połowie Częstochowianie przeprowadzali akcję prawą stroną boiska, blok defensywny OKS myślami był chyba jeszcze przy przerwie. Dośrodkowanie dobrze zamknął Rafał Stefański i spokojnym uderzeniem z 5 metrów wyprowadził swój zespół na prowadzenie nie dając pola do popisu Igorowi Chodanowiczowi, bramkarzowi gospodarzy. Zmiana wyniku diametralnie zmieniła obraz gry.
Począwszy od 46 minuty akcje ofensywne wyprowadzali już tylko piłkarze Odry. W 49 minucie powinno być 1:1, ale Setla w sytuacji sam na sam z Kuczerą, uderzył wprost w nogi bramkarza Victorii. Kolejne minuty to seryjnie bite stałe fragmenty w wykonaniu gospodarzy, ale ani po rzutach rożnych, ani wolnych zawodnicy OKS nie potrafili umieścić futbolówki w bramce gości. W 67 minucie rajd przez pół boiska przeprowadził defensywny pomocnik OKS – Copik ale jego strzał poszybował minimalnie nad bramką Kuczery.
Chóralne ataki Odry nie ustawały, a szczęście było tego dnia po stronie przyjezdnych. Kiedy z opresji Victorii nie ratował Kuczera, to z pomocą przychodziły mu elementy bramki. Tak jak 5 minut przed końcem meczu kiedy zza pola karnego uderzył Bartosz Brzozowski, a spiker podsumował jego próbę słowami. - Bardzo ładne uderzenie... w słupek. Chwilę później z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał jeszcze zawodnik częstochowskiej ekipy – Rafał Berdys. Na ostatni gwizdek sędziego opolscy kibice zareagowali gwizdem a piłkarze i sztab szkoleniowy walczącej o utrzymanie w lidze Victorii Częstochowa wpadli w euforię.
- Dostosowaliśmy się poziomem do Victorii Częstochowa. Pokazaliśmy, że nie umiemy grać w piłkę. Po prostu d...a – podsumował występ niebiesko-czerwonych Tomasz Copik.
JotPe: Napisał postów [5170], status [VIP]
50% składu do wywalenia na zbity pysk! trener też jest do niczego! czekamy na Polaka w tej chwili, to jedyna nadzieja na 2ligę