Przed drużyną Wojciecha Mielnika decydujące spotkania III ligi opolsko - śląskiej. Do lidera z Katowic OKS traci 9 punktów. Do końca zmagań pozostało 8 kolejek.(Fot: Mat)
Trwająca runda wiosenna w wykonaniu Odry Opole to najzwyklejsza, niczym z treningu wzięta, przeplatanka. Mecz wygrany w dobrym stylu – patrz pojedynki ze Skałką Żabnica czy Startem Namysłów, i dotkliwe porażki – zmagania w Jaworznie ze Szczakowianką czy LZS – em Leśnica, o blamażu z rezerwami MKS – u Kluczbork w Pucharze OZPN nie wspominając. Wahania nastrojów podczas trwającego sezonu nie są jednak zmorą tylko opolskich kibiców. Rozwój Katowice wiosną powiększał co prawda przewagę w tabeli nad OKS nawet remisując, ale na poziomie czwartej, poprawka, trzeciej ligi to wciąż drużyna chimeryczna – jesienią zdolna przyjąć cztery gole we wspomnianym wcześniej Jaworznie, remisująca na swoim podwórku ze Startem Namysłów czy męcząca się przy wygranej 1:0 z chyba najsłabszą jedenastką tej klasy rozgrywkowej – TOR -em Dobrzeń.
Do zakończenia tegorocznych rozgrywek Odrze i Rozwojowi pozostało 8 ligowych kolejek. Słownie osiem spotkań, które liczą się nie mniej i więcej niż bezpośrednie spotkanie obu zespołów w Opolu. Oczywiście piłkarzom OKS można wmówić, że głównego rywala w tabeli podejmują u siebie, że w związku z tym mają niezidentyfikowaną do końca przewagę, ale doświadczenie sezonu poprzedniego pokazuje, że taka sytuacja zawodnikom z OKS nie służy. Niemal równo rok temu, kluczowe podejście w pościgu za liderem tabeli z Rybnika skończyło się dla Odry porażką przed nadkompletem własnej publiczności 0:1 a samo spotkanie zapowiadane jako hit rundy przyniosło głębokie rozczarowanie.
Atmosfera wokół sobotniego pojedynku lidera z wiceliderem niemal przesłoniła 24 kolejkę III ligi opolsko – śląskiej. A w niej Rozwój gra u siebie o „pewne” punkty z Victorią Częstochowa podczas kiedy Odrę czeka wyjazd do Łazisk. To te spotkania obie jedenastki muszą wygrać, aby w korespondencyjnym pojedynku nie zobaczyć pleców rywala. 8 kolejek to potencjał 24 punktów do zgarnięcia – po raz kolejny podnosząc prawidłowość wyników Rozwoju i Odry – nie do wcielenia w życie zarówno przez piłkarzy Wojciecha Mielnika jak i Mirosława Szmyły.
W Łaziskach z tamtejszą Polonią OKS musi więc wygrać. Na tyle wysoko by postraszyć rywala z sąsiedniego województwa, jednocześnie ważąc siły na bezpośrednie starcie. Nie jest tajemnicą, że liczba goli strzelonych przez Tadeusza Tyca w tym sezonie (21 różnej urody trafień) daleko wyprzedza „sławę” napastnika z Opola i to na niego „szykują się” kolejne bloki defensywne rywali. Dla drużyny ze stolicy Opolszczyzny może to być sytuacja arcytrudna a zarazem bardzo sprzyjająca. Korony króla strzelców w czwartej, przepraszam trzeciej lidze, 29 - letniemu „Tadziowi” nikt już nie odbierze (drugi w klasyfikacji Łukasz Janczarek uzbierał dotychczas 14 trafień) a pod okiem doświadczonego strzelca błysnąć mogą młodsi koledzy. Tak jak Adam Setla (7 bramek w pierwszych 6 meczach rundy) wiosną sezonu ubiegłego czy Adrian Krysian wiosny trwającej (6 bramek w ostatnich 5 meczach OKS).
Do tego w składzie Odry Opole potrzebna jest jednak wzorowa współpraca, kolektyw piłkarzy. Na pracę nad nimi czasu nie ma zbyt wiele, a atmosfera grilowego, majowego, długiego weekendu nie sprzyja. Pomóc mogą z pewnością motywacyjny wpływ kibiców i widmo braku kolejnej, trzeci rok z rzędu dotacji z opolskiego ratusza w wysokości pół miliona złotych, w przypadku braku awansu. Lepszego wsparcia finansowego zarząd klubu, nawet wspinając się na wyżyny swoich możliwości nie znajdzie, a w praktyce dla trzonu drużyny będzie to oznaczało drastyczną redukcję zarobków.
dżony myśliciel: Napisał postów [4678], status [VIP]
oderczątko nigdy sie nie liczyło i nigdy sie liczyc nie bedzie.