• Autor: Woytazz
    • Wyświetleń: 1158
    • Dodano: 2025-11-19 / 10:50
    • Komentarzy: 0

    Tysiąc kilometrów solo przez Alpy. Ekstremalny projekt Gracjana Wolskiego (WIDEO)

    Ponad tysiąc kilometrów pokonanych wyłącznie dzięki sile własnych nóg i skrzydłu paralotni. Trasa od Monako po Słowenię, setki godzin marszu i dziesiątki w powietrzu. Do tego zmienność alpejskiej pogody, emocje, które potrafią przytłoczyć, i momenty, które - jak mówi - na zawsze zmieniły jego podejście do latania. Gracjan Wolski, pochodzący z Paczkowa, zrealizował projekt, o którym marzył od początku swojej przygody z paralotniarstwem: trawers Alp w formule hike & fly.

    Choć wyprawa była planowana od dawna, to właśnie natura rozdawała karty. W tym roku Alpy zaskakiwały wyjątkowo niestabilną aurą: fale upałów, burze i porywiste wiatry występowały naprzemiennie, znacząco utrudniając loty.

    - Największym wyzwaniem były warunki meteorologiczne i próba dostosowania się do nich. Byłem szczęśliwy, jeśli znalazłem okno pogodowe na 2-3 godziny latania dziennie - wspomina Wolski.

    Paradoksalnie jednak, jak przyznaje, to właśnie ta zmienność pozwoliła mu rozwinąć umiejętność obserwacji i rozumienia pogody w stopniu, którego wcześniej nie miał.

    Spośród setek kilometrów i wielu wymagających odcinków, jeden dzień pozostanie w jego pamięci na zawsze. Lot ze szwajcarskiego St. Moritz do włoskich Dolomitów trwał ponad osiem godzin - najdłużej w jego karierze.

    Ale ten dzień zapisał się w pamięci z innego powodu.

    - Po informacji o śmierci mojej babci zrozumiałem, że goniąc za kilometrami, straciłem radość z samej przygody. Kiedy odpuściłem presję, zacząłem latać lepiej, dalej, piękniej.

    Ten emocjonalny zwrot sprawił, że projekt przestał być wyłącznie sportowym wyzwaniem, a stał się osobistą opowieścią o wdzięczności i uważności.

    Choć projekt brzmi ekstremalnie, Gracjan podkreśla, że nie było w nim nic przypadkowego. Fizycznie przygotowywał się poprzez regularne podejścia z paralotnią na plecach i zloty - klasyczny trening hike & fly. Mentalnie i technicznie korzystał z pięciu lat doświadczeń zdobywanych w różnych krajach, warunkach i rozmowach z innymi pilotami.

    - Mieszkam w Alpach - to na pewno pomaga. Każdy dzień na tej trasie był tak naprawdę podsumowaniem wielu lat nauki - ocenia.

    Wolski podkreśla, że największym zachwytem tej wyprawy była różnorodność, którą mógł obserwować z ziemi i z powietrza.

    - Alpy południowe i północne to dwie różne krainy. Przejście z jednej do drugiej mając jedynie plecak i paralotnię uświadamia, jak wspaniały jest ten sport i jakie daje możliwości.

    Dzięki formule hike & fly miał okazję doświadczać gór w pełni - od gorących, skalistych zboczy po zielone doliny, od surowej północy po słoneczne, włoskie krajobrazy.

    Najważniejszą zmianą okazało się jednak to, co wydarzyło się w jego podejściu do samego latania i podróżowania.

    - Zyskałem doświadczenie jako pilot i jako człowiek. Czasem narzucamy sobie presję i zapominamy, jakim cudem jest samo to, że możemy przywitać nowy dzień. Dziś jestem wdzięczny za każdy lot - czy to 100, czy 10 kilometrów.

    Zaskakujące wyznanie pada na końcu:
    - Mówię to jako ktoś, kto urodził się z lękiem wysokości.

    Trawers Alp okazał się więc nie tylko sportowym wyczynem, ale też głęboką podróżą w stronę wolności - tej mierzonej nie w kilometrach, lecz w przeżyciach, jakie zostają na całe życie.

    Zdjęcie (9/11)

    reklama

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".

    ,
    reklama

    Polub nas!

    Ogłoszenia