Jak wyjaśnia dr hab. n. med. Marcin Życzkowski, prof. Uniwersytetu Opolskiego, kierownik Oddziału i Kliniki Urologii, zabieg polega na wprowadzeniu przez skórę specjalnej igły do krioablacji, przez którą podawany jest ciekły azot o temperaturze około -170°C.
- Na końcu igły powstaje tzw. "kula lodowa", która zamraża tkankę nowotworową, prowadząc do jej obumarcia i rozpadu - tłumaczy profesor Życzkowski.
Metoda ta jest szczególnie polecana pacjentom z niewielkimi guzami nerek oraz osobom, które ze względu na stan zdrowia lub ograniczoną funkcję nerek nie mogą być poddane klasycznej operacji.
- Krioablacja to bezpieczna alternatywa dla pacjentów obciążonych wieloma chorobami, u których tradycyjna interwencja chirurgiczna wiązałaby się z dużym ryzykiem - dodaje lek. Michał Iwanicki z Oddziału Urologii.
Zabieg wykonywany jest pod kontrolą ultrasonografii i tomografii komputerowej, co pozwala lekarzom precyzyjnie dotrzeć do guza i kontrolować cały proces zamrażania tkanek. Pacjent jest znieczulony miejscowo, a w procedurę zaangażowany jest zespół urologiczny, anestezjologiczny, radiologiczny oraz specjalista z firmy dostarczającej system do krioablacji.
