Pożary w domach najczęściej wybuchają w nocy, gdy domownicy śpią. Wtedy szanse na szybką reakcję są niewielkie - a ogień nie czeka. Już po kilku minutach może ogarnąć całe mieszkanie. Jeszcze większym zagrożeniem niż płomienie jest dym i czad, które rozprzestrzeniają się błyskawicznie i mogą zabić zanim pojawią się pierwsze płomienie.
Dym jest cichy, niewidoczny, a jego działanie - śmiertelne. Czujka dymu wykrywa go zanim zrobi to człowiek. To właśnie w nocy, podczas snu, jesteśmy najbardziej narażeni. Czujka może być jedynym ostrzeżeniem, jakie mamy.
Zakup czujki to wydatek rzędu 50 zł. Montaż? Prosty - wystarczy kilka minut, bez potrzeby ciągnięcia kabli czy ingerencji w instalację elektryczną. Czujka działa na baterię, którą wystarczy wymienić raz w roku.
Co ważne, nie potrzeba żadnych pozwoleń ani specjalnych umiejętności technicznych. Wystarczy odrobina chęci, by zabezpieczyć siebie i swoich najbliższych.
W kampanii promującej montaż czujek strażacy przypominają także o swoich kolegach, którzy każdego dnia ryzykują zdrowie i życie, by ratować innych. Wiele dramatycznych interwencji mogłoby się nie wydarzyć, gdyby w mieszkaniu wcześniej zamontowano czujkę dymu.
Strażacy apelują: nie czekaj do jutra, nie odkładaj tego na "kiedyś". Wypadki nie czekają. Zrób to dziś - dla swoich dzieci, rodziców, partnera. Dla tych, którzy nigdy nie powinni zginąć, ratując nas przed skutkami naszej własnej nieostrożności.