Do zdarzenia doszło popołudniu. Zgłoszenie, które trafiło do mundurowych, dotyczyło kradzieży artykułów spożywczych i kosmetycznych. Jak ustalili funkcjonariusze, trzej młodzi mężczyźni weszli do sklepu, zachowywali się naturalnie i robili zakupy jak zwyczajni klienci. Problem w tym, że za swoje "zakupy" - m.in. kiełbasę, piwo, słodycze i perfumy - nie zapłacili.
Obsługa sklepu szybko zauważyła, że klienci nie skierowali się do kasy, tylko... wyszli. Dzięki błyskawicznej reakcji pracowników i szybkiej interwencji patrolu interwencyjnego oraz drogówki, złodzieje nie zdołali uciec zbyt daleko.
Sceny jak z filmu rozegrały się niedługo później. Jeden z mężczyzn, chcąc uniknąć odpowiedzialności, ukrył się w szopie nieopodal sklepu, gdzie... przykrył się słomą. To jednak nie zmyliło policjantów, którzy zauważyli wystającą część ubrania spod sterty. Pozostała dwójka uciekinierów została znaleziona około 100 metrów dalej - leżeli w zbożu, licząc, że funkcjonariusze zrezygnują z dalszego pościgu.
Podczas zatrzymania mężczyźni (w wieku 20-21 lat) przyznali, że byli już wyczerpani ucieczką. Tłumaczyli kradzież brakiem gotówki i karty płatniczej. Jeden z nich wyjaśnił, że "chciał zapłacić blikiem, ale rozładował mu się telefon". Policjant użyczył mu ładowarki - po naładowaniu komórki, mężczyzna rzeczywiście zapłacił za skradziony towar.
- Nie chcieliśmy rezygnować z grilla, wszystko już było zaplanowane - tłumaczyli, zapewniając, że nie mieli złych intencji.
Za swoje zachowanie zostali ukarani mandatami w wysokości po 500 złotych. Jak podkreśla policja, sytuacja zakończyła się bezpiecznie, ale przypomina, że kradzież - niezależnie od jej motywów - zawsze niesie za sobą konsekwencje prawne.
- To nie film, a prawdziwe życie - komentują funkcjonariusze. - Szukanie złodziei w zbożu to niecodzienna sytuacja, ale skuteczna.
Gaz: Napisał postów [5873], status [VIP]
Czemu nie piszecie,że to byli ciapaci.