• Autor: Woytazz
    • Wyświetleń: 2699
    • Dodano: 2025-06-18 / 09:29
    • Komentarzy: 0

    Lekarze odebrali dziecko rodzicom. Powód? Mama jest niepełnosprawna

    (Fot. Łukasz Litewka)

    Patrycja i Łukasz marzyli o rodzicielstwie. Gdy urodził się ich zdrowy syn Antoś, zamiast rodzinnego szczęścia, spotkała ich decyzja o odebraniu dziecka. Powód? Podejrzenie, że niepełnosprawność matki może uniemożliwić opiekę. Lekarze z Jeleniej Góry zamieniali najpiękniejszy moment życia dla dwóch młodych i zakochanych w sobie ludzi na istny horror.

    Opowieść Patrycji i Łukasza to historia, która porusza do głębi. Po latach starań zostali rodzicami. Ich synek, Antoś, przyszedł na świat zdrowy, bez żadnych komplikacji. Mimo to, już w szpitalu decyzją lekarzy został im odebrany i przekazany do rodziny zastępczej. Zdaniem Patrycji, niepełnosprawność - fakt, że porusza się na wózku - zaważyła na ocenie ich zdolności wychowawczych.

    "Proszę nie dotykać dziecka, ma pani brudne ręce od wózka" - to jedno ze zdań, które zapamiętała ze szpitala. Zdanie, które zabolało i które, jak twierdzi, oddaje stosunek personelu do niej jako matki.

    Bez możliwości wykazania się w praktyce, bez wsparcia i etapu przejściowego - Patrycja i Łukasz zostali potraktowani jak ludzie z góry niezdolni do wychowania własnego dziecka. Zaledwie jedna doba obserwacji wystarczyła, by lekarze podjęli decyzję o odebraniu noworodka. Antoś trafił do rodziny zastępczej, oddalonej aż o 500 kilometrów od domu biologicznych rodziców. Ta decyzja - jak mówią - rozdarła ich emocjonalnie i odebrała szansę na naturalny proces nauki bycia rodzicem.

    - Nie dano nam szansy. Nie pozwolono popełniać błędów, które są przecież normalne dla każdego świeżo upieczonego rodzica - mówi Łukasz.

    Rodzina zastępcza nie była potrzebna z powodu przemocy, zaniedbania czy braku dachu nad głową. Decyzja zapadła wyłącznie na podstawie ocen dotyczących potencjalnych trudności - a nie rzeczywistych zachowań czy zagrożeń. Jak podkreślają Patrycja i Łukasz, nie dano im możliwości przejścia choćby podstawowego kursu opieki nad niemowlęciem. Nie zaoferowano im wsparcia, tylko odebrano to, co najcenniejsze - dziecko.

    To tym bardziej bolesne, że - jak zauważają - wiele dzieci dorasta w warunkach daleko odbiegających od ideału, a instytucje w takich przypadkach często reagują zbyt późno. Tu - ich zdaniem - zareagowano zbyt szybko, zbyt pochopnie i z powodu stereotypów.

    Para nie zamierza się poddać. Zapowiadają walkę o prawo do wychowania własnego dziecka i korzystają z każdej możliwej drogi prawnej, by odzyskać Antosia. Wierzą, że miłość i determinacja mogą być fundamentem rodzicielstwa, niezależnie od ograniczeń fizycznych.

    - Nie jesteśmy idealni, ale jesteśmy gotowi kochać i uczyć się. Czy nie to jest właśnie istotą rodzicielstwa? - pyta Patrycja.

    Ich historia staje się ważnym głosem w debacie o prawach osób z niepełnosprawnościami, rodzicielstwie i stereotypach. Bo pytanie, które powinna zadać sobie każda instytucja, brzmi nie: czy rodzic jest sprawny fizycznie, ale: czy jest gotów kochać i się starać.

    Dziś (18 czerwca) młodych rodziców ma odwiedzić burmistrz, a dodatkowo bezpośredni kontakt z rodzicami ma już rzecznik praw dziecka Monika Horna-Cieślak.

    Nasza redakcja wystosowała dziś oficjalnego maila z pytaniami do rzecznika prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnego Śląska w temacie Patrycji, Łukasza i ich Antosia. Do tematu powrócimy.
    reklama

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".