(Fot. Dżacheć)
Bliższych szczegółów wypadku nie chce wspominać. Sam woli, by nazywać go Odblaskowym Aniołem, niż jego własnym nazwiskiem.
Wszystko rozpoczęło się 13 stycznia 2009 roku. Maciek był świadkiem śmiertelnego wypadku, którego ofiarą było kilkuletnie dziecko. Traumatyczne przeżycie sprawiło, że mężczyzna rzucił pracę i opuścił dom.
- Po prostu wsiadłem na rower i zacząłem niekończącą się podróż po Polsce. Na moim liczniku widnieje już ponad 75 tysięcy kilometrów - opowiada Maciek.
Od producentów, supermarketów, agencji reklamowych zbiera odblaskowe elementy, które potem rozdaje napotkanym pieszym i rowerzystom.
Większość ludzi pozytywnie odnosi się do jego akcji, rozmawia z Maćkiem, częstuje kawą czy proponuje nocleg. Żyje tylko z życzliwości osób, które spotyka na swojej drodze.
- Teraz zrobiło się ciepło, może koszeniem trawy zarobię parę groszy - mówi.
Nie wszyscy odnoszą się do niego życzliwie. Jeśli przeganiają go z jednego miejsca, jedzie dalej. Jak sam mówi, nie lubi się nikomu narzucać.
Zapytany o to, w jaki sposób planuje trasy swojego przejazdu, śmieje się. - Ja nic nie planuję. Jadę tam, gdzie mnie wiatr poniesie - odpowiada.
Odblaskowy Anioł był już w Opolu zimą. Wtedy odwiedził między innymi firmę Restal, produkującą oznakowanie drogowe.
banas91: Napisał postów [1], status [żółtodziób]
Hmmm miałem przyjemność spotkać tego pana;// moim zdaniem to psychol i cwaniak... jechałem pociągiem i zachowywał jak gdyby był pępkiem świata;// aha rowerzysta i PALI PAPIEROSY.... no nie wiem;/