(Fot. Dżacheć)
Niektórzy z nas na pewno pamiętają, że łąka kwietna jeszcze kilkanaście lat temu nie była zjawiskiem rzadkim czy nadzwyczajnym. Czerwone maki, chabry i inne kolorowe kwiaty porastały niemal każdy zielony obszar miasta. Dziś to rzadkość i jak się okazuje...dość droga inwestycja.
Miejskie łąki kwietne pomagają ograniczać negatywne skutki zmian klimatu - poprawiają retencję wód opadowych, filtrują powietrze, obniżają temperaturę. Dzikie kwiaty dobrze czują się na ubogich glebach miejskich, są odporne na suszę, nie wymagają regularnego koszenia, a mieszkańcy je uwielbiają - dlatego też władze miasta Opola postanowiły przeznaczyć 138 tysięcy złotych na realizację, wykonanie donic, nasadzenia roślin i utrzymanie przez trzy lata.
Pierwsza łąka kwietna ma powstać na Placu Kopernika w Opolu. - Kocham zielone Opole, są jednak takie miejsca, w których ze względu na ich przeznaczenie, nie można na stałe wprowadzić zieleni. Tak jest na przykład na miejskich placach, w tym pl. Kopernika, gdzie pod spodem jest parking podziemny a na samym placu organizowane są uroczystości i miejskie imprezy. Można jednak ukwiecić te miejsca czasowo i to zamierzamy zrobić - napisał na Facebooku prezydent Arkadiusz Wiśniewski.
Zakład Komunalny poinformował kilka dni temu, że w Opolu znajduje się już jedna łąka kwietna o dużej powierzchni. Utworzona przez Zakład Komunalny w 2019 roku łąka znajduje się na terenie otwartym między mostem kolejowym, a parkingiem przy Parku 800 lecia w Opolu.
przemo_opole: Napisał postów [284], status [maniak]
Ok, pomijając różnice zdań co do sensu takich łąk, to warto pamiętać o podstawowej zasadzie. Otóż taka łąka to ma być swego rodzaju "perpetum mobile". Trzeba posiać, trochę podlewać (!) i nie kosić. Rośliny mają kwitnąć i wydać nasiona. Skosić można późną jesienia, nasiona mają wschodzić w kolejnym roku. Sianie łąki kwietnej jesienią to totalny bezsens. Piszę o jesieni, bo jest lipiec, a przecież nic nie dzieje się od razu w tym systemie...