- Autor: Seeb
- Wyświetleń: 11011
- Dodano: 2009-04-16 / 20:14
- Komentarzy: 162
Samochód wjechał do rowu, sprawczyni próbowała uciekać
50-letnia mieszkanka powiatu brzeskiego, spiesząc się na spotkanie, narażała życie innych osób. Zajeżdżając drogę kierowcy jednego z samochodów spowodowała wypadek, po czym odjechała nie zwracając na uwagi na to co się stało.
Jak wynika z relacji świadków, na drodze pomiędzy Borkowicami, a Skarbiszowem kierująca oplem omegą 50-latka podczas wyprzedzania, zajechała drogę jadącemu w tym samym kierunku mercedesowi, którego kierowca chcąc uniknąć zderzenia zjechał do rowu, ocierając się o drzewo.
Niewiele brakowało a doszło by do tragedii. Samochodem jechała pięcioosobowa rodzina - trzy dorosłe osoby i dwójka małych dzieci. 28-letnia kobieta z ranami głowy, została przewieziona do szpitala.
Kierująca oplem nie zważając na to co się stało, odjechała w stronę Opola. Zatrzymano ją około dziesięć kilometrów dalej, na ul. Wrocławskiej w Opolu. Była trzeźwa.
Wydarzenia pod patronatem portalu
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
Gosia Kefir: Napisała postów [1410], status [zrobił/a karierę]
Czytając ten artykuł przypomniała mi się pewna historia!!! Dwa lata temu jechałam w Szkocji autostradą szybkiego ruchu. Posuwałam się ruchem posuwisto zwrotnym moim Porsche 912. Na tylnym siedzeniu siedział mój pies, miał trochę skwaszoną minę i suchy nosek ponieważ było bardzo gorąco, temperatura sięgała około 45 stopni Fahrenhajta. Wracałam akurat z wakacji które spędzałam na szkockim przylądku Little Big Horn. Wszystko było ok do pewnego momentu... nagle usłyszałam szczekanie mojego psa, warczał i był bardzo niespokojny. Zaczął nagle drapać w szybe i prosił i skomlał... nie wiedziałam co się dzieje więc otworzyłam mu drzwi samochodu a on wyleciał jak z procy. Zaczął biec w kierunku pobliskiej łąki PIESKU! PIESKU! GDZIE BIEGNIESZ? krzyczałam ale on dalej pobiegł, pojechałam za nim... okazało się ża za pobliskim pagórkiem szkockiem bacy uciekło stado owieczek i kurczaków i biedny nie mógł sobie z nimi poradzić. Mój pies zaczął naganiać zwierzaki do stada i zaczął poszczekiwać na nich a one się go słuchały!! Jakież było moje zdziwienie gdy mój psiak w ciągu 10 minut nagonił owieczki i kurczaki w jedno miejsce. Byłam z niego bardzo dumna. BACA był zaskoczony TENK JU VERY MACZ powiedział łamaną angielszczyzną. JU ŁELKOM odpowiedziałam. W nagrodę dał mojemu pieskowi dużą kość a mi bańkę owczego mleka i owczą wełnę oraz dwa kurczaki. NIGDY NIE ZAPOMNE TEGO DNIA!