(Fot. Facebook - Dobrzeń Wielki Protest)
Prezydentowi towarzyszył jego zastępca Mirosław Pietrucha oraz rzecznik Katarzyna Oborska-Marciniak.
- Przyjechaliśmy tam około godziny 22, by nawiązać dialog z protestującymi. Zostaliśmy dobrze przyjęci, w związku z czym zasiedliśmy do wspólnych rozmów – bez mediów i blasku fleszy – informuje Katarzyna Oborska-Marciniak.
- Zaczęło się mile, bo prezydent mówił o empatii do głodujących, ale gdy rozmowa zeszła na konkrety i chcieliśmy porozmawiać o rozwiązaniach mających doprowadzić do zażegnania konfliktu, pan Wiśniewski zaczął powtarzać te same hasła, które słyszymy od 13 miesięcy. Mówił między innymi o tym, jak to w Opolu będzie nam dobrze. To rozwścieczyło ludzi, którzy tłumnie zaczęli przybywać do GOK-u – dodaje Gerard Kasprzak, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Opolu.
Po parunastu minutach rozmowy w stronę prezydenta i jego współpracowników z sali zaczęły padać wyzwiska. - Wiele osób zaczęło zachowywać się agresywnie, omal nie doszło do rękoczynów – mówi nam rzeczniczka Wiśniewskiego.
- Osobiście, wraz z funkcjonariuszami policji, pomagałem prezydentowi opuścić budynek, bo faktycznie zrobiło się niebezpiecznie, choć - co warto dodać - głodujący cały czas zachowywali spokój – wyznaje Kasprzak.
- Szkoda, że tak wyszło, ale cały czas jesteśmy otwarci na dialog, jednak nie w formie wiecowej - podsumowuje Oborska-Marciniak.
Protestujący zapowiadają, że głodówki nie przerwą. - Nie odstąpimy, zostaniemy tu do skutku, czyli do czasu, aż przy jednym stole usiądziemy z przedstawicielami rządu, opolskiego ratusza i biskupem Andrzejem Czają jako mediatorem – słyszymy.
JotPe: Napisał postów [5170], status [VIP]
Gdyby głodowali, to by z głodu zeszli. BANDA KANAPKOWYCH POTWORÓW I OSZUSTÓW, ale już nie wieśniaków! :P