- Autor: Majlan
- Wyświetleń: 3847
- Dodano: 2016-02-08 / 20:09
- Komentarzy: 13
Świetlica "Serce dla serca" kolejny raz została zalana
Wczoraj po południu kilkanaścioro podopiecznych placówki wsparcia dziennego "Serce dla serca" zamiast tańczyć na zabawie karnawałowej, pomagało uprzątnąć salę edukacyjną po kolejnym już zalaniu świetlicy.
- Codziennie przychodzi do nas 15-20 dzieci. Mogą tutaj aktywnie spędzać czas, grać w gry planszowe czy pingponga. Prowadzimy również różne zajęcia, które przygotowywane są przez naszych wychowawców. W 2013 roku zdobyliśmy nawet nagrodę telewizji AXN, świetlica przeszła gruntowny remont. Wymieniono okna, instalację elektryczną, wszystko zostało odmalowane. A wczoraj po przyjściu tutaj przeżyliśmy szok! W sali zabaw zalegała 5-centymetrowa warstwa wody, która przelała się z góry. Zniszczony został sufit, zamokły gry i zabawki leżące na najniższych półkach, boimy się także o sprzęt elektroniczny. Razem z dziećmi postaraliśmy się jak najszybciej usunąć wodę, ale nie wiemy czy po wyschnięciu nie wybrzuszą nam się panele. Tragedia... - mówi zdruzgotana Dorota Spierewka - prezes zarządu Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży "Serce dla Serca", które zarządza świetlicą.
- Ciężko ocenić, kiedy dokładnie doszło do zalania. Działamy od poniedziałku do piątku, wczoraj był początek tygodnia, więc mogło się to stać również weekend - słyszymy.
Niestety, placówka została zalana już po raz kolejny. - Przez 11 lat zdarzyło nam się to do tej pory dwa razy. Nad nami znajduje się biuro firmy ochroniarskiej, która w miejscu, gdzie u nas leje się woda, ma łazienkę - czyja zatem to wina, jeśli nie ich? - pyta retorycznie Spierewka.
- Proszę mi wierzyć, nie mamy na celu dokonywać szkód czy uprzykrzać życia naszym sąsiadom z dołu. Jak najbardziej doceniamy to, co robi świetlica i trudno nam zarzucać umyślne działanie. Ani my, ani panie z "Serce dla serca" nie stwierdziliśmy wczoraj wilgoci w naszych pomieszczeniach, nie znamy zatem konkretnych przyczyn zdarzenia, więc trudno obarczać nas winą. Może to po prostu kwestia instalacji w tym leciwym już budynku, a może woda przelała się z wyższych pięter? - ripostuje pracownik firmy Vip-Guard Security.
Wszelkie straty świetlica będzie musiała pokryć z własnych pieniędzy. - Nie mamy wykupionego żadnego ubezpieczenia. Kosztowałoby nas ono ok. 1500 zł rocznie, a my nie dysponujemy takimi środkami. Możemy polegać jedynie na ludziach dobrej woli - słyszymy.
Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży "Serce dla Serca" zamierza zwrócić się do prezydenta Opola z prośbą o interwencję. - Chcemy zainteresować pana Arkadiusza Wiśniewskiego naszą sytuacją. Być może on będzie nam w stanie nam pomóc i przy udziale niezależnych ekspertów dojdzie do tego, dlaczego co kilka lat jesteśmy zalewani - mówi Dorota Spierewka.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
PauloOp23: Napisał postów [3723], status [VIP]
Do zarządcy budynku i niech to wybada bo przecież to musi być wina sąsiadów z góry bo sama woda nie wycieka.Awaria awarią ale trzeba temu zapobiegać