(Fot. UM Korfantów)
Martyna rozpoczął karierę samorządową w 1982 roku, gdy jako lokalny sekretarz komitetu PZPR został naczelnikiem gminy Korfantów. Po zmianie ustroju - w 1990 roku wybrano go na wójta, a gdy w 1993 roku Korfantów uzyskał prawa miejskie mieszkańcy wybrali go na burmistrza. Wynik ten był powtarzany podczas każdych kolejnych wyborów samorządowych.
- Czas wreszcie, by zmieniła się w Korfantowie władza wykonawcza. Może przyjdzie ktoś młodszy, z większą energią i lepszymi pomysłami - mówi Zdzisław Martyna. - Chociaż jak patrzę czasem na moich młodszych kolegów czy koleżanki to mam wrażenie, że niektórych ja powinienem zarazić swoją energią, bo dużo wymagają od innych, a mniej - od siebie samych - dodaje.
Kandydatów na fotel burmistrza Martyna przestrzega przed zbyt "lekkim" podejściem do tej pracy. Zdzisław Martyna przyznaje, że sprawowanie funkcji burmistrza to nie tylko zaszczyty i przyjemności. - Ta praca to służba, ciężka harówka z ogromną odpowiedzialnością. Na karku mam dziesiątki instytucji, które mogą kontrolować każdą moją decyzję, każdy podpis na dokumencie. Myślę, że niewiele osób, które ubiegają się o ten urząd wiedzą, z czym to się tak naprawdę wiąże - tłumaczy burmistrz Korfantowa.
W trwających wyborach samorządowych Martyna nie bierze udziału. Choć do emerytury pozostały mu jeszcze dwa lata na pewno nie będzie się nudzić. - Nie wiem jeszcze dokładnie, co będę robił. Pracę znaleźć mi niełatwo, bo nie mogę pracować nigdzie tam, gdzie dotarła wcześniej moja decyzja administracyjna. Także zostaje mi praca u podstaw. Chyba, że nowa władza zechce mnie zatrudnić w roli doradcy. Jeśli tak, to chętnie podzielę się doświadczeniem - kwituje Martyna.
polanica: Napisał postów [543], status [rozpisany/na]
A jak tam wyniki? Adoptowany przeszedł? Jak nie, to czarno to wygląda...