(Fot: archiwum)
W połowie stycznia opolski sanepid otrzymał anonimowe zgłoszenie, że w jednym ze sklepów przy ul. Kościuszki sprzedawane są tzw. dopalacze. Na miejsce wysłano inspektorów, którzy w asyście policji pobrali próbki produktów sprzedawanych jako akcesoria zapachowe. Wśród nich można było znaleźć m.in. „rozmarynowe drzewo” czy „miętowy nektar”. Jak na akcesoria zapachowe sprzedawane były po dosyć wyśrubowanych cenach – bo nawet 50 złotych za sztukę.
- Na produktach nie było informacji o składzie, a jedynie informacja, że służą do dekoracji. Inspektorzy w sklepie znaleźli po kilka sztuk 9 rodzajów asortymentu. Pobranych zostało 9 prób i wszystkie zostały przesłane na szczegółowe badania do Warszawy – mówi Marzena Nanowska - Geisler Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Wyniki, które otrzymaliśmy są jednoznaczne. We wszystkich próbach potwierdzono obecność substancji psychoaktywnych potocznie zwanych dopalaczami – dodaje.
Sanepid wydał już decyzję o zamknięciu sklepu. Pobrane do badań próbki były analizowane transzami – 6 w pierwszej transzy i 3 kolejne w drugiej. - W pierwszym przypadku kara to 120 tysięcy złotych i tu została już wydana decyzja administracyjna. W najbliższy piątek wydana zostanie kolejna, w związku z kolejnymi 3 próbami. W tym przypadku kara dla właściciela sklepu wyniesie 60 tysięcy złotych – informuje Nanowska – Geisler. - Zabezpieczony asortyment zostanie zutylizowany – dodaje.
Właściciel sklepu nie zgadza się z decyzją o zamknięciu sklepu i odwołał się od niej do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Opolu.
CarlitoBrigante: Napisał postów [2752], status [Szycha]
Sami sobie jesteśmy winni. Większość ludzi jest przeciwna legalizacji i kontroli miękkich narkotyków więc mamy to co mamy. Niekontrolowane pieprzone dopalacze. Chory kraj.