Biało - czerwoni cieszą się po zdobyciu wyrównującej bramki. Poczynania obu reprezentacji U 18 oglądało przy Oleskiej 2,5 tysiąca kibiców.(Fot: Dżacheć)
Frekwencja w postaci 2,5 tysiąca kibiców to niewątpliwie największy atut wtorkowego meczu przy Oleskiej. Początek spotkania wskazywał co prawda na wielkie piłkarskie emocje, ale wraz z upływającym czasem tempo gry wyraźnie spadało. Ale po kolei. Spóźnialscy bramki dla Słoweńców mogli nie zobaczyć. W 11. minucie w pole karne biało – czerwonych szarżował napastnik naszych południowych sąsiadów, którego na ziemię powalił niepewnie interweniujący Oskar Pogorzelec. Sędzia ukarał polskiego bramkarza żółtą kartką i wskazał na wapno. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Dino Hotić.
Polacy mogli wyrównali jeszcze przed przerwą. Po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym Słoweńców. Strzelającego z najbliższej odległości Igora Łasickiego nie zdołał zatrzymać Adnan Golubović i na tablicy wyników pojawił się rezultat 1:1, który nie uległ już zmianie do końca pierwszej połowy spotkania. - Ostatni raz na meczu reprezentacji byłem w Chorzowie jak przegraliśmy z Anglią 1:2. Zabrałem dziś syna, który ma 11 lat i jest juniorem Odry Opole. Mecz jakoś nie porywa. Spodziewałem się większej dynamiki u tak młodych piłkarzy – powiedział naszemu reporterowi w przerwie meczu Grzegorz Świstuń, który spotkanie U–18 oglądał wraz z synem Michałem.
Zmiana stron niewiele wpłynęła na zawodników obu drużyn, choć nieznacznie lepiej w poczynaniach ofensywnych radzili sobie Polacy. Gra naszych młodzieżowców opierała się głównie na prawym skrzydle, gdzie akcje raz po raz konstruowali Mateusz Żebrowski (Legia Warszawa) i Vincent Rabiega (Hertha Berlin). Wyczekiwanie przez kibiców prowadzenie mogło przyjść w 77. minucie, jednak Dariusz Fornella będący oko w oko z Golubović'em uderzył zbyt słabo, by sprawić kłopot słoweńskiemu golkiperowi. Bez kolejnych klarownych sytuacji bramkowych spotkanie dobiegło końca i obie drużyny mogą już wyczekiwać rewanżu 4 października w Brzegu.
- Nie był to jakiś wybitny mecz. Widać, że przed tymi chłopcami jeszcze kilka lat treningów – ocenił obecny na trybunach Andrzej Szarmach, jeden z „Orłów Górskiego”, Ostatni raz byłem na tym stadionie w latach 70., kiedy grałem przeciwko Odrze. Cieszę się, że Opole dostało organizację takiego spotkania. Widać tutaj zapotrzebowanie na futbol wśród kibiców. Dlatego życzę, aby staraniami miasta Opola i klubu Odra Opole jak najszybciej wróciła tu piłka na znacznie wyższym niż obecnie poziomie – podsumował były piłkarz, który w reprezentacji Polski rozegrał 61 meczy, zdobywając 32 gole.
ombre: Napisał postów [20449], status [VIP]
w sumie to mam to gdzies jaki wynik i kto grał tak jak wiekszosc