Pani Beata z Niemodlina, która przez całe życie wychowywała Klaudię wraz z jej babcią, starała się jej zastąpić prawdziwą matkę. Biologiczna matka - Wioletta - nie interesowała się dzieckiem: najpierw zaniedbywała swoją ciążę, potem zostawiła dziecko w szpitalu. Wtedy pani Beata wraz ze swoją mamą postanowiły zaopiekować się dziewczynką i wystąpiły do sądu o prawa rodzicielskie.
Biologiczna mama Klaudii - a jednocześnie siostra pani Beaty, po porodzie wyjechała na stałe do Niemiec. W Polsce odwiedziła córkę tylko dwa razy: pierwszy raz, gdy Klaudia miała 4 lata. Wtedy stawiła się na rozprawie sądowej, bezskutecznie żądając przekazania jej praw rodzicielskich, drugi raz około rok temu. Poza tym kobieta nie utrzymywała z Klaudią żadnego kontaktu. Do dziś dziewczynka nie wiedziała, że to ona jest jej matką.
Prawna opiekunka Klaudii, a za razem jej babcia zmarła w lipcu, dlatego pani Beata od razu zwróciła się do sądu o przyznanie jej praw do opieki nad dzieckiem. - Robiłam to przez całe życie wspólnie z mamą. Gdy jej zabrakło, chciałam szybko uporządkować sprawy formalne i dalej żyć normalnie - mówi pani Beata. Sąd wyznaczył termin rozprawy na 20 grudnia - do tego czasu przyznał tymczasowe prawo do opieki nad Klaudią pani Beacie.
- Dziś rano jak zwykle pożegnałam Klaudię, jak wychodziła do szkoły, pomachałam przez okno. Miała iść tylko na cztery lekcje. Jak się okazało, Klaudia nawet nie dotarła do szkoły. Przed południem odebrałam telefon od mojej siostry, która powiedziała: "Mam Klaudię i zabieram ją do siebie. Jeszcze się odezwę." Do tej pory jednak telefon milczy - mówi roztrzęsiona. Siostra sama mi powiedziała, że wie o tym, że sąd nie przyzna jej prawa do dziecka - wspomina. Widocznie nie chciała czekać do rozprawy i postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Klaudia znalazła się w całkiem nowym otoczeniu, wśród obcych ludzi mówiących w niezrozumiałym dla niej języku. Nie wiem, jak sobie z tym poradzi - mówi ze łzami w oczach pani Beata.
W poniedziałek około południa sprawę zgłoszono na policję. - Niewykluczone, że mamy do czynienia z uprowadzeniem - mówi Aleksandra Mękal-Wnuk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Jeszcze wczoraj, pani Beata wraz z mężem zajrzeli do kilku okolicznych sklepów z nadzieją, że być może porwanie nagrały kamery monitoringu. - I faktycznie, na nagraniu z dwóch sklepów widać, jak moja córka idzie z Wiolettą, a potem wsiadają do samochodu.
Olczi: Napisała postów [8], status [nowy]
Nagle się matce o dziecku przypomniało .. nie mogła tego zrobić w inny sposób tylko od razu porywać. pff..