(Fot. Dżacheć)
Protestujący tłumaczą, że chodzi przede wszystkim o to, żeby sędziowie nie byli upolitycznieni i żeby nie było na nich żadnego wpływu. Podkreślają przy tym, że sprawa ta może dotyczyć przyszłości każdego z nas.
- Nieprzypadkowo mam ze sobą plakat, który dokładnie mówi o tym, że dziś jest dzień solidarności z sędziami represjonowanymi, czyli Igorem Tuleya, Beatą Morawiec i Pawłem Juszczyszynem. Jestem tu na zgromadzeniu wolnych ludzi po to, żeby powiedzieć dlaczego te ich sprawy, ich represjonowanie jest ważne dla zwykłego obywatela. Każdy siedząc w swoim domu może pomyśleć, że to jego nie dotyczy. Ja chcę powiedzieć, dlaczego te sprawy są dla nich ważne. Teraz nie można w czasie pandemii gromadzić się tak jak kiedyś, ale na szczęście mamy jeszcze wolne media i inne przekazy, gdzie możemy o tym powiedzieć. Te sprawy trzech sędziów pokazują, że każdego może dotknąć to, co się dzieje w sądach. W przyszłości wyroki mogą nie zapadać na sali rozpraw tylko w gabinetach polityków. Za jakiś czas partia może się zmienić, ale ten zbudowany system może być używany, a to będzie dotykało nie tylko spraw z górnej półki, ale sprawy codzienne czyli pożyczki, sprawy rodzinne czy konflikty - mówi sędzia Katarzyna Kałwak, prezes oddziału opolskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
- 10 lutego byłam na zgromadzeniu w obronie Igora Tuleyi. Igor bez sali sądowej jest jak ryba bez wody. On mówi bardzo często o tym, że to nie chodzi o jego wolność, a wolność obywateli. Nie można być trochę wolnym. Tam, gdzie zaczyna się strach, kończy się wolność - mówi sędzia Monika Ciemięga.
