(Fot. Dżacheć)
Karlik to piękny, potężny, wiekowy dąb szypułkowy rosnący w Gogolinie, zdobywca III miejsca w ogólnopolskim konkursie Drzewo Roku 2017. Niestety obrońcy wiekowego drzewa mimo blisko 4 letniej walki przegrali z PKP PLK. Dziś rano pojawili się pracownicy z piłami spalinowymi, którzy kawałek po kawałku równali dąb z ziemią.
Mieszkańcy Gogolina nie ukrywają zażenowania i smutku. - Urodziłam się w Gogolinie, dziś mam 67 lat i aż płakać się chce na ten widok. To drzewo zawsze tu stało i przykro mi teraz patrzeć na to co się dzieje. Tyle lat nikomu nie przeszkadzał nasz Karlik, nie słyszałam też o żadnych lecących na auta czy ludzi gałęziach - mówi pani Maria, mieszkanka Gogolina.
- Walczyliśmy o Karlika 4 lata kalendarzowe. Zaczęliśmy od petycji, której byłem autorem w 2016 roku podpisało ją 400 osób. Były wykonane badania, plan poprawy bezpieczeństwa przy Karliku, okazuje się, że PKP PLK twierdzi, że nie dostała tych dokumentów. Okazuje się, że to wszystko jak krew w piach, bo jeden czy drugi urzędnik chcą spać spokojnie i się w zasadzie tylko liczy. To drzewo było wpisane w krajobraz kulturowy miasta. Drzewo nie przeszkadzało Niemcom, komunistycznej władzy, a przeszkadza wolnym Polakom, którzy ignorują fakt, że o wysoką zieleń można dbać inaczej niż robiąc trocinadę - mówi ekolog Rafał Świerad.
Ekolodzy zwracają uwagę, że urzędnicy nie zwracają uwagi na wykonane na prośbę mieszkańców badania. - Były opracowane dokumenty, które pokazywały co należy zrobić, żeby to drzewo było bezpieczne, a dziś wszyscy udają, że tych dokumentów nie ma. Tworzyli je profesorowie, ludzie z tytułami naukowymi, ale kto słucha naukowców - dodaje Świerad.
PauloOp23: Napisał postów [3723], status [VIP]
A czy mieszkańcy zapłacili by za doprowadzenie drzewa do stanu ,który nie stwarzał by zagrożenia? Zapewne nie bo przecież to teren PKP.