(Fot. Dżacheć)
Nie da się ukryć, że spożywanie karpia podczas kolacji świątecznej to niezwykle ważny element w polskich domach. Zwyczaj ten jak się okazuje wcale nie jest taki stary, bo tradycja spożywania karpia przy wigilijnym stole sięga czasów powojennych, a konkretniej okresu komuny, który miał wprowadzić karpia na stoły ze względu na wysoką dostępność, niską cenę i łatwą hodowlę tej ryby.
W sklepach i na targach rozkręca się powoli gorączka przedświąteczna, a co za tym idzie - chcemy zaopatrzyć się w niezbędne produkty wcześniej, by powoli szykować się do świąt. Wielu z nas pamięta na pewno okres przedświąteczny, gdzie w wannie pływały karpie, które dzięki kilkudniowej kąpieli miały pozbyć się mułu i być gotowe do zabicia.
Dziś odbiegamy powoli od "tradycji" zakupu żywego karpia tłumacząc to dobrem zwierząt. Kampanię "Jeszcze żywy KARP" od lat wspierają aktorzy m.in. Magdalena Popławska, Maja Ostaszewska i Bartłomiej Topa. Z roku na rok zwiększa się świadomość konsumentów, są już sieci handlowe, które nie sprzedają żywych karpi. Jednak nadal w wielu miejscach transportuje się i sprzedaje żywe ryby.
- Karpie nie mają głosu. Wyławiane, ważone, znów wrzucane do wody i kaleczone nie potrafią pokazać, że cierpią. Nie krzykną pakowane żywcem do foliowych toreb. Są niezauważane, jak miliony innych zwierząt hodowlanych, którym nie powinniśmy zadawać cierpienia - czytamy na stronie akcji.
Wiele sklepów wycofało się ze sprzedaży żywej ryby przed świętami tłumacząc swoją decyzję dobrem zwierząt. W niektórych marketach spotkamy jednak jeszcze dobrze znaną "wannę" i siatki na karpia, którego w ten sposób po zakupie musimy przetransportować do domu.
becking: Napisał postów [102], status [młodszy wyjadacz]
nie mówi się "kolacja Świąteczna" tylko Wieczerza Wigilijna.