(Fot. Archiwum)
Przypomnijmy, że do wzniecenia ognia doszło około godziny 15:30 w czwartek. Na miejsce natychmiast zostało zadysponowanych 17 zastępów straży pożarnej, jednak z godziny na godzinę posiłków przybywało. Ostatecznie z żywiołem walczyło w sumie 35 jednostek w sile 118 strażaków. Źródło pożaru udało się zlokalizować dopiero po 4 godzinach akcji gaśniczej, a działania podejmowane przez strażaków miały na celu głównie nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia na sąsiednie budynki.
W hali magazynowej, której powierzchnia sięga blisko 500 m.kw. znajdowały się meble oraz materiały ze Wschodu. Strażakom udało się zapobiec spłonięciu jedynie niewielkiej części gromadzonego w hali towaru. - Wydaje nam się, że jest to jedynie maleńki procent tego, co było w środku. Budynek był zajęty ogniem, odrywał się dach i ściany a wejście do środka groziło niebezpieczeństwem - przyznał jeden z uczestników akcji gaśniczej.
Straty po wczorajszym pożarze wstępnie oszacowano na trzy miliony złotych, jednak nie jest to wartość ostateczna, rzeczywiste mogą być wyższe.
- Są to głównie straty w materiałach, które był składowane w magazynie, czyli akcesoria meblowe, meble i plastiki. Nie określono jeszcze strat w budynkach, ale można na tę chwilę powiedzieć, że hala nadaje się tylko do rozbiórki. Udało się natomiast uratować część obiektów biurowych - informuje młodszy brygadier Maciej Kochanowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kluczborku.
