W trakcie operacji lekarze często muszą usztywnić kręgosłup metalowymi elementami. Zostaną one w naszych kościach już do końca życia.
Lekarze z Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu niemal codziennie przyjmują pacjentów z urazami kręgosłupa. Najczęściej to właśnie ofiary niefortunnych skoków do płytkiej, niesprawdzonej wody. Tylko w niedzielę do szpitala trafiło 4 pechowych skoczków.
- To osoby przed 30 rokiem życia. Wakacje sprzyjają beztrosce, ale czasem kończy się ona paraliżem ciała takiego skoczka na resztę życia - mówi lek. med. Tomasz Krzeszowiec, lekarz neurochirurgii Wojewódzkiego Centrum Medycznego.
Od początku wakacji prawie nie ma dnia, by na izbie przyjęć nie pojawił się choć jeden amator skoków do wody. Czasem kończy się na skręceniu czy stłuczeniu kręgów szyjnych - wtedy można mówić o szczęściu. Gorzej, gdy kręgosłup wymaga operacji. Oznacza to, że w najlepszym przypadku poleżymy kilka tygodni w szpitalu, a w naszym kręgosłupie lekarze zamontują usztywniające blaszki. Najgorszy wariant to ten, gdy dojdzie do przerwania rdzenia kręgowego. Wtedy następuje paraliż części ciała i brak kontroli nad czynnościami fizjologicznymi.
- Wszystko zależy od tego, w jakim stanie trafia do nas pacjent. Ale nie ma sprawdzonego przelicznika, jakie skoki są mniej, a jakie bardziej ryzykowne. Bezpieczne są tylko te na basenach i strzeżonych kąpieliskach - mówi doktor Krzeszowiec.
Nawet skacząc do głębokiej wody na kamionce czy innym akwenie, nie jesteśmy pewni co jest na dnie. Czasem to piasek, czasem rośliny, ale może być tam również zatopiony wrak samochodu, czy ogromny głaz.
Dwie osoby na oddziale ortopedii, dwie kolejne na neurochirurgii. Jedna osoba operowana wczoraj, kolejny pacjent z paraliżem z Nysy miał trafić na stół operacyjny Wojewódzkiego Centrum Medycznego, jednak obrażenia były na tyle poważne, że nie ryzykowano jego transportu. To bilans ostatnich kilku dni.
Co robić, gdy widzimy taki niefortunny skok, gdy skoczek traci przytomność lub nie wypływa na powierzchnię?
- Przede wszystkim odholujmy go na brzeg. Potem musimy ostrożnie unieruchomić jego głowę i szyję, choćby zwiniętym ręcznikiem. Jeśli osoba jest przytomna, musimy nakazać jej, by się nie ruszała. I oczywiście wezwać karetkę pogotowia, informując dokładnie o lokalizacji wypadku i jego przebiegu - informuje neurochirurg.
kotekv88: Napisała postów [902], status [stały bywalec]
Ludzie to robią z własnej głupoty. ja nawet nie mam współczucia do takich ludzi. Głupie popisywanie się